"Chcę wyrazić najgłębsze ubolewanie z powodu ran z przeszłości. Ich ból odradza się dziś z powodu dyskryminacji, która wciąż obecna jest w społeczeństwach" - napisał belgijski król. To pierwszy przypadek w historii Belgii, gdy jej władca przeprasza za czasy kolonialne.
W liście król zwrócił uwagę na "uprzywilejowane partnerstwo" między oboma narodami. Wspomina też o "bolesnych epizodach". Zapewnia, że będzie zwalczał wszelkie formy rasizmu i zachęca do refleksji nad historią Belgii.
Belgia sprawowała kontrolę nad dorzeczem Konga od lat osiemdziesiątych XIX wieku do 1960 roku. Król Leopold II od 1885 roku był suwerenem Wolnego Państwa Kongo. W 1908 roku, po rezygnacji Leopolda II z bezpośredniej kontroli nad terenami, Belgia zaanektowała kraj, nazywając go Kongo Belgijskie. Taki stan trwał do 1960 roku. Szacuje się, że w latach 1885-1908 w skolonizowanym państwie, z powodu terroru, niewolniczej pracy, chorób, na królewskich plantacjach zmarło 10 milionów tubylców. Od początku czerwca w Belgii usunięto już część pomników, upamiętniających Leopolda II.
BBC przypomina, że nie tak dawno brat króla Filipa, książę Laurent, w jednym z wywiadów bronił Leopolda II. Przekonywał, że sam osobiście nie odwiedzał Konga. - Nie rozumiem, jak mógł sprawić, by ludzie tam cierpieli - mówił.