W piątek, w rozmowie z Polskim Radiem, Adam Bielan stwierdził, że "Trzaskowski ma długą historię walki z rządem jako prezydent Warszawy".
Gdyby został prezydentem Polski, miał jeszcze większe możliwości blokowania działań rządu, z całą pewnością by z nich korzystał. Sam mówi o tym, że będzie wypalał żelazem, głosi retorykę mściwości. Po prostu będzie co najmniej 3,5 roku do wyborów parlamentarnych konflikt, chaos i paraliż, dlatego że polska konstytucja nie dzieli dosyć wyraźnie kompetencji między rząd i prezydenta. Będziemy mieli albo dublowanie się kompetencji, albo blokowanie działań
- powiedział europoseł. Zarzucał też prezydentowi Warszawy problemy z wypłatą środków z 500 plus i mikropożyczek w stolicy.
Z kolei premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z "Rzeczpospolitą" stwierdził, że Trzaskowski to "krew z krwi, kość z kości Platformy Obywatelskiej".
To kandydat pana Budki, Schetyny i Tuska. Dlatego rzeczywiście jestem przekonany, że będzie też podążał drogą wytyczoną przez opozycję - ciągłej obstrukcji, weta dla weta, podejścia 'nie, bo nie'. Przyjmie modus operandi opozycji, bo sam jest kandydatem w całości zależnym od Platformy
- stwierdził premier i podkreślił, że mówienie o Andrzeju Dudzie jako kandydacie zależnym od Prawa i Sprawiedliwości jest "nietrafione". Dodał, że "Scenariusz, w którym rząd traci sprawczość, bo każde jego rozwiązanie ostatecznie blokuje prezydent, jest dzisiaj szczególnie niebezpieczny".
"W ciągu dwóch tygodni uruchomiliśmy we współpracy z panem prezydentem tarcze chroniące polskich pracowników i polskie firmy. To już 90 mld złotych, które pozwoliły obronić znacznie ponad 4 mln miejsc pracy. Ile by to trwało przy prezydencie z PO? 'Szybkość' działań pana Grodzkiego i jego skłonności do mrożenia ustaw pokazują perspektywę - stwierdził Morawiecki.
Z ostatnich sondaży wynika, że rośnie odsetek osób, którzy w nadchodzących wyborach prezydenckich zagłosowaliby za Rafałem Trzaskowskim. Według badania przeprowadzonego przez Pollster dla "Super Expresu", poparcie dla Trzaskowskiego wzrosło w ciągu tygodnia o 2 punkty procentowe - do 30,28 proc., a dla Dudy spadło do 40,82 proc. z 41,17 proc.
Według sondażu Kantaru na zlecenie "Faktów" TVN i TVN24, w pierwszej turze Andrzej Duda uzyskałby poparcie na poziomie 40 procent a Rafał Trzaskowski - 32 procent, a w drugiej turze obaj mogliby liczyć na poparcie na tym samym poziomie - 48 procent.
Z kolei zgodnie z sondażem Ipsos dla Oko.press, Andrzej Duda wciąż traci poparcie, a w drugiej turze zremisowałby z Rafałem Trzaskowskim (obaj zanotowali poparcie na poziomie 46 procent), a także Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem (obaj po 45 procent), a z Szymonem Hołownią by przegrał (44 do 48 proc.).