28 czerwca odbędą się wybory prezydenckie - jeśli, a na to przeważnie wskazują sondaże - dojdzie do drugiej tury, odbędzie się ona 12 lipca. Pierwotnie termin plebiscytu był zaplanowany na 10 maja, jednak z powodu epidemii koronawirusa głosowanie ostatecznie nie miało miejsca.
Jednym z kandydatów jest ubiegający się o reelekcję urzędujący prezydent, Andrzej Duda. Pierwszą szefową kampanii polityka była Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, która ostatecznie zrezygnowała z pełnienia tej funkcji. - Byłam wtedy fizycznie i psychicznie wycieńczona - opisała swój stan krótko po rezygnacji w rozmowie z TVN24. Turczynowicz-Kieryłło zdradziła, że gdy zrezygnowała z szefowania kampanii, Andrzej Duda kilka razy do niej dzwonił, jednak nie odebrała telefonu. - Powiem państwu, że lekko nie było - odpowiedziała zapytana, czy "aż tak źle panią potraktowali?".
Mecenas wyjaśniła powody swojej decyzji, zapewniając, że ani Andrzej Duda, ani inni członkowie sztabu nie prosili jej o rezygnację.
To chyba była największa bolączka całego tego sztabu. Ja w którymś momencie już się po prostu wkurzyłam, bo walczę, walczę, a tu nic. "Szczypie" mnie prasa, a w sztabie nikt nie staje w mojej obronie. A bez wsparcia historia rozlewa się na całe media. Traci mój wizerunek, wszystko się sypie
- wyjaśniła.
Przypomnijmy, że pod koniec lutego o Turczynowicz-Kieryłło zrobiło głośno po artykule "Gazety Wyborczej", w którym mieszkaniec Milanówka zarzucił pani mecenas, że w 2018 roku miała roznosić ulotki podczas ciszy wyborczej.
Następnie w mediach ukazała się fraszka, "Ballada z Milanówka", rzekomego autorstwa Turczynowicz-Kieryłło. Ona jednak w rozmowie z TVN24 po raz kolejny zaprzecza, że to jest jej autorką. W utworze padło m.in. zdanie: "Różne stosują triki króliki, by zmieść Kaczora z polityki. W kodzie serce całe oddają, by dzielnie walczyć z pisowską zgrają". Gdy o sprawie zaczęły rozpisywać się media, sztab Andrzeja Dudy nabrał wody w usta, a zdaniem mecenas "wszyscy zaczęli biegać na wyścigi do prezesa Kaczyńskiego (...) kto pierwszy, ten lepszy, kto z lepszym donosem lub tak zwanym ściekiem.
- Zaproponowałam wtedy, że sztab może zrobić konferencję prasową i wyjaśnimy tam wszystko (...) Konferencji nie było, bo usłyszałam, że to jest sztab prezydenta, a nie Turczynowicz-Kieryłło, więc powiedziałam: aaa, to przepraszam - wyjaśnia.
Kilka dni później Turczynowicz-Kieryłło zrezygnowała.
Teraz okazuje się, że Andrzej Duda może nie być kandydatem, na którego Jolanta Turczynowicz-Kieryłło zagłosuje w wyborach. - Niestety, dziś nie dostrzegam w tym, co prezydent mówi i prezentuje, tych spraw, które były dla mnie ważne w kampanii - mówi wprost. Mecenas dodaje jednak, że nie podjęła jeszcze ostatecznej decyzji.
Obserwuję z uwagą kandydatów. Nie podjęłam jeszcze decyzji. Walka trwa i do końca wiele może się wydarzyć. Dziś zdecydowanie bliżej mi do tego, co mówi Trzaskowski o potrzebie nowej solidarności, wspólnej Polsce i silnej prezydenturze, niż do tego, co mówi prezydent Duda, który całą kampanię oparł na programie rządu. Taka kampania nie pomaga prezydentowi w rozszerzeniu poparcia
- podsumowała.