W piątek w Złotoryi odbyło się spotkanie wyborcze starającego się o reelekcję prezydenta Andrzeja Dudy. Polityk podkreślił, że udało mu się zrealizować większość jego zobowiązań podjętych pięć lat temu. Powiedział, że w trakcie całej jego kadencji rodzina, "która zgodnie z polską konstytucją stanowi podstawową tkankę w społeczeństwie", i wsparcie dla niej było dla niego najważniejsze.
Rodzina, w której jest tata i mama, rodzina, w której jest macierzyństwo i rodzicielstwo. Rodzina, która wymaga ochrony ze strony państwa. To wsparcie od polskiego państwa zostało przekazane poprzez program 500+. To wielki powód do dumy dla mnie. Ja tych programów, które wspierają rodzinę, nie pozwolę ruszyć. Ani pogorszyć, ani zlikwidować. Nigdy mojego podpisu pod zmianami nie będzie
- powiedział Andrzej Duda. Stwierdził, że należy "z pełną powagą traktować konstytucyjną zasadę ochrony rodziny i prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami", bo najmłodszym grozi "seksualizacja".
A nie, żeby ktoś siłą naszym dzieciom przemycał ideologie, z którymi się nie zgadzamy, czy seksualizował nasze dzieci na siłę. Nie ma na to zgody ze strony władz państwowych i ja tę odpowiedzialność na siebie przyjmuję
- stwierdził urzędujący prezydent i dodał, że to dlatego podpisał "Kartę Rodziny", bo rodzice mają prawo wychowywać dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.
Przypomnijmy, że w środę w ramach kampanii wyborczej Andrzej Duda podpisał "Kartę Rodziny", czyli deklarację programową, w której zapisano m.in. gwarancję utrzymania programów socjalnych PiS i zapowiedziano kolejne prorodzinne ustawy. Jednocześnie pojawia się w niej fragment o "ochronie dzieci przed ideologią LGBT".
Czytaj więcej: Duda podpisał "Kartę Rodziny". Co zawiera dokument? M.in. zapisy o "ochronie przed ideologią LGBT"
Wystąpienie polityka nie obyło się bez krytyki opozycji. Prezydent podkreślił, że jej główną rolą jest przeszkadzanie rządzącym w realizowaniu polityki. Negatywnie odniósł się również do Senatu, w który PiS ma mniejszość, mówiąc, że potrzebne są szybkie zmiany, a senatorowie obradują 30 dni. Odniósł się również do stwierdzenia, które często pada pod jego adresem z ust polityków opozycji.
Ja się nie boję tego, że ci, co podwyższali wiek emerytalny Polakom, kiedy ja go obniżam i podpisuję się pod ustawą, będą mnie nazywali "długopisem". Ja dla moich rodaków pracuję. Nie boję się wyzwisk, kiedy składam podpis pod ustawą, która reformuje polski Sąd Najwyższy, to oni będą mnie obrzucali wyzwiskami. Trudno. Ważne, że robię to, czego państwo oczekujecie, co jest potrzebne Polsce
- stwierdził Andrzej Duda.