Co dalej z wyborami? Władysław Kosiniak-Kamysz: Teraz w Senacie możemy postawić PiS pod ścianą

- Dostałem odpowiedź od przedstawicieli PiS-u, że ostatni możliwy termin wyborów, żeby nie doszło do sytuacji opróżnienia urzędu prezydenta po 6 sierpnia, to 28 czerwca - powiedział na antenie TVN24 kandydat na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz.

Wciąż nie wiadomo, kiedy odbędą się wybory prezydenckie. Wśród przewidywanych terminów padają daty 28 czerwca, 5 lipca i 19 lipca. Przypomnijmy, że we wtorek Sejm przegłosował ustawę o wyborach mieszanych, w których będzie można oddać głos zarówno tradycyjną lub korespondencyjną (po wcześniejszym wyrażeniu takiej woli). Teraz ustawa trafi do Senatu, który zgodnie z prawem ma 30 dni na jej rozpatrzenie. Od tego z kolei między innymi może zależeć ostateczna data wyborów.

Zobacz wideo Spotkanie Grodzki-Kaczyński? Bielan ma inną propozycję

Władysław Kosiniak-Kamysz o wyborach: Teraz w Senacie możemy postawić PiS pod ścianą

Władysław Kosiniak-Kamysz na antenie TVN24 powiedział, że zapytał polityków PiS o nowy termin wyborów. - Przecież mają (przedstawiciele PiS - red.) najlepszy kontakt z marszałkiem Sejmu. I dostałem odpowiedź, bardzo konkretną. Że ostatni możliwy termin, żeby nie doszło do sytuacji opróżnienia urzędu prezydenta po 6 sierpnia, to 28 czerwca. I myślę, że można z dużą dozą pewności przyjąć, że wybory, niezależnie jak długo będzie trwał proces dyskusji w Senacie, odbędą się 28 czerwca - powiedział.

Zdaniem lidera PSL-u im później ustawa wyjdzie z Senatu, tym krótsza będzie kampania wyborcza. - Więc z tego punktu widzenia, dla kandydatów to jest sytuacja oczywiście niedobra, że będzie krótka kampania, bo nie można realizować swoich działań, one są przez koronawirusa i tak bardzo utrudnione, a tak to są zupełnie niemożliwe. Więc chciałbym, żebyśmy doszli do porozumienia jak najszybciej i żeby nie było potrzeby długich prac. To wszystko zależy od rządzących, czy będą chcieli szybko dojść, czy w ogóle dojść do jakiegoś porozumienia, do uzgodnienia jakichś poprawek czy nie - powiedział Kosiniak-Kamysz.

PSL, podobnie jak Lewica, we wtorek wstrzymał się od głosu podczas głosowania nad ustawą o wyborach mieszanych autorstwa PiS, w pewnym sensie dając PiS szansę.

- To nie jest kalkulacja (wstrzymanie się od głosu podczas głosowania nad ustawą o wyborach mieszanych - red.), tylko chęć zakończenia tego rozgardiaszu, który funkcjonuje, pustki prawnej, w której się znaleźliśmy. Polacy oczekują wyznaczenia terminu wyborów i przeprowadzenia wyborów. Dobrze, że nie odbyły się wybory w maju, o co wnioskowałem od samego początku. Dobrze, że wraca PKW. Nie mogliśmy zaakceptować tej ustawy z uwagi na tryb procedowania, za to, że nie ma wyznaczonych terminów, ale chcemy doprowadzić też i wprowadzić pewne poprawki, choćby dłuższe otwarcie lokali wyborczych. O tym wczoraj rozmawialiśmy na zaproszenie Lewicy, odbyło się tzw. spotkanie okrągłego stołu wszystkich ugrupowań i tam też były podejmowane, może jeszcze nie decyzje, ale kierunki działania pracy nad poprawkami senackimi i to jest teraz dobry moment, żeby wprowadzić różnego rozwiązania, które umożliwią polepszenie, a tak naprawdę możliwość zaakceptowania ustawy - powiedział Kosiniak-Kamysz.

Zdaniem polityka PSL będzie to miało duże znaczenie, gdyż opozycja od zaakceptowania przez PiS poprawek może uzależnić czas procedowania ustawy w Senacie.

Teraz możemy trochę w Senacie postawić PiS pod ścianą. W Sejmie nie mamy takiej możliwości, bo jesteśmy w opozycji, ale w Senacie możemy przedstawić określone poprawki i od akceptacji tych poprawek uzależnić też długość trwania procesu w Senacie i przyjmowania tej ustawy

- powiedział lider ludowców.

W Gazeta.pl chcemy być dla Was pierwszym źródłem sprawdzonych informacji, ale też wsparciem i inspiracją w tych trudnych czasach. PRZECZYTAJ NASZĄ DEKLARACJĘ i weź udział w badaniu >>

Więcej o: