Sondaż frekwencji przeprowadzony został przez United Surveys na zlecenie RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej". Respondenci pytani byli o to, w jakim terminie zdecydowaliby się wziąć udział w głosowaniu w wyborach prezydenckich.
Z badania wynika, że większość Polaków nie chce wziąć udział w wyborach prezydenckich, które miały odbyć się w trybie korespondencyjnym 10 maja. Aż 58,8 proc. uczestników sondażu wyraźnie deklaruje, że nie wzięłoby udziału w głosowaniu, gdyby odbyło się już w najbliższą niedzielę. 10 maja swój głos oddałoby 38,1 proc. badanych.
10 maja do urn wyborczych najwięcej poszłoby wyborców popierających prezydenta Andrzeja Dudę. Aż 90 proc. elektoratu tego polityka zakładało swoją gotowość do głosowania w niedzielę 10 maja. Na kolejnym miejscu znaleźli się wyborcy Konfederacji (62 proc.) i Lewicy (57 proc.), którzy poparliby kolejno Krzysztofa Bosaka i Roberta Biedronia. Do wyborów 10 maja przystąpiłoby też 22 proc. osób popierających Szymona Hołownię, a najmniej: po 7 i 6 proc. wyborców głosujących na Władysława Kosiniaka-Kamysza i Małgorzatę Kidawę-Błońską.
Według sondażu, aż 68,8 proc. badanych chce wziąć udział w wyborach, o ile głosowanie odbędzie się w sierpniu. Wtedy gotowość do głosowania wyrazili wszyscy ankietowani deklarujący poparcie dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i Krzysztofa Boska oraz 97 proc. wyborców Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Wczoraj lider Porozumienia Jarosław Gowin i prezes PiS Jarosław Kaczyński wydali wspólne oświadczenie, w którym poinformowali o zmianie terminu wyborów prezydenckich. Informacja ta przekazana została wieczorem, tuż po debacie prezydenckiej transmitowanej w telewizji publicznej. Głosowanie w wyborach prezydenckich nadal ma odbywać się w trybie korespondencyjnym, organizowane będzie przez Państwową Komisję Wyborczą. Nowy termin wyborów ma zostać ogłoszony "w pierwszym możliwym terminie" przez marszałek Sejmu. Jednym z prawdopodobnych terminów ma być 12 lipca.