Marek Suski, szef gabinetu premiera, który ponownie uzyskał mandat posła, mówił w Polsat News o wyborach parlamentarnych w wydaniu Prawa i Sprawiedliwości. Polityk już na początku rozmowy wtrącił, że chce podziękować wszystkim za głosowanie w wyborach, zwłaszcza tym, którzy wybrali PiS. Napomknął, że Prawo i Sprawiedliwość odniosło historyczny wynik, notując rekordowe poparcie.
Wtedy szybko wtrącił się prowadzący Piotr Witwicki, dorzucając, że poparcie może jest rekordowe, ale PiS nie utrzymało władzy w Senacie. Na tę sytuację Suski znalazł wytłumaczenie, mówiąc:
To jest wynikiem tego, że cała opozycja nie szła uczciwie, każda ze swojej partii, i wszyscy się połączyli. To była taka trochę wojna. To było Prawo i Sprawiedliwość kontra reszta świata.
Witwicki wytknął jednak, że przecież na kartach było zapisane, z jakiej partii pochodzi kandydat na senatora.
Marek Suski odparł, że "no tak", ale wszyscy kandydaci opozycji na senatorów "wzajemnie się popierali". Polityk PiS ostatecznie przyznał:
W ramach systemu było uczciwie, ale w ramach partyjnego podziału w państwie, to trochę niesprawiedliwe, bo wszyscy się sprzysięgli przeciwko PiS. Oczywiście, to jest dozwolone, ja to mówię tak trochę żartem "nieuczciwe". Taką wymyślili sobie metodę.
Z informacji podanych przez PKW wynika, że w Senacie Prawo i Sprawiedliwość nie ma większości. Politykom Prawa i Sprawiedliwości w izbie wyższej parlamentu przypadnie 48 mandatów, Koalicji Obywatelskiej - 43, SLD (Lewicy) - 2, a PSL - 3. Pozostaje jeszcze czterech senatorów niezależnych, ale trzech z nich jest związanych lub było związanych z Platformą Obywatelską.