Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasJak poinformował na Twitterze Łapiński, policjanci spisali kierowcę i szybko zakończyli kontrolę.
"Na szczęście Szydłobusa nie aresztowali" - żartował wicerzecznik PiS.
O wiele poważniej do sprawy podszedł Joachim Brudziński. - Wczoraj policja po wyjeździe szydłobusu spod TVP dokonała prewencyjnej pokazówki - grzmiał w TVN 24, pytając, czy można to sobie wyobrazić w demokratycznym państwie. - Pani Teresa dała radę - dodał, pijąc do Teresy Piotrowskiej, szefowej MSW, której podlega policja.
Co się właściwie stało? Asp. szt. Mariusz Mrozek ze stołecznej policji tłumaczy, że wczoraj, już po zakończeniu debaty w TVP, do krakowskiej policji zadzwonił mężczyzna z informacją, jakoby kampanijny bus PiS poruszał się przeładowany - ze zbyt dużą liczbą osób na pokładzie. - Zawsze weryfikujemy takie zdarzenia. To nasz obowiązek - zaznacza Mrozek.
Sprawę przekazano warszawskim funkcjonariuszom, którzy znaleźli autobus zaparkowany w pobliżu siedziby PiS na ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Jak mówi rzecznik, w środku nie było polityków, tylko kierowca. Ten zapewnił funkcjonariuszy, że zawsze zabiera przepisową liczbę pasażerów. - I na tym się skończyło - kwituje Mrozek.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!