Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Prominentni politycy PO - m.in. Hanna Gronkiewicz-Waltz, Bogdan Zdrojewski i Andrzej Biernat - już w poniedziałek wieczorem wyraźnie zdystansowali się od wyborczej porażki Bronisława Komorowskiego.
- Platforma nie przegrała, to dlaczego mamy jakieś konsekwencje wyciągać, wobec kogo? - pytał Biernat . Czy rzeczywiście politycy rządzącej partii nie mają się o co martwić?
O ocenę sytuacji Platformy i jej dalsze losy pytamy Włodzimierza Cimoszewicza.
fot. Agencja Gazeta.pl
"To brzmi identycznie jak opinia władz SLD o przyczynach porażki pani Ogórek. Kampania Bronisława Komorowskiego była słaba, to prawda. Można mieć do jego prezydentury sporo zastrzeżeń. Ale nie to było przyczyną buntu młodych wyborców. Władze PO odsuwają od siebie tę oczywistą prawdę i prostą drogą zmierzają do klęski w jesiennych wyborach.
Frustracja i sprzeciw sporej części młodszych obywateli tylko częściowo wynikają z ich kłopotów materialnych. Moim zdaniem ci ludzie, którzy nie pamiętają rządów PiS, naiwnie liczą, że zmiana rządzących przyniesie poprawę jakości rządzenia. A chcą tego, bo w swoim, czasami skrywanym, idealizmie mają dość władzy zblazowanych konsumentów ośmiorniczek za państwowe pieniądze, lokalnych układów, nepotyzmu i partyjniactwa. Mają dość rządów, które nie potrafią określić żadnego ambitniejszego celu swojego istnienia.
PO powinna podejmować natychmiast bardzo daleko idące decyzje personalne, polityczne i programowe. Obecne przywództwo tej partii nie ma żadnych szans na sukces. Nadzieja, że trochę lepszej socjotechniki zagwarantuje wygranie wyborów parlamentarnych, jest zupełnym nieporozumieniem".
"Oczywiście mają na to szanse, ale w znanych mi z doświadczenia SLD podobnych sytuacjach zwykle brakuje wyobraźni i odwagi. Partie, które odchodząc od realnej wewnętrznej demokracji tworzą sztywny szkielet aparatczyków, nie są w stanie w trudnych i zaskakujących warunkach zdobyć się na otwartość analizy porażek i niekonwencjonalne wnioski. Nadzieja w oblężonej twierdzy żyje do końca i popycha do samounicestwienia".
"To nie czas na taką zmianę formuły politycznej PO, choć idea szerokiego porozumienia jest mi bliska. Po pierwsze, lewicy praktycznie nie ma, czyli zyski wyborcze są iluzoryczne. Po drugie, dyskusja wewnętrzna i wytłumaczenie, dlaczego partia centroprawicowa przesuwa się na lewo, wymaga sporo czasu, a tego brak. Moim zdaniem rozwiązanie jest gdzie indziej.
Tusk nie zdołał na szczęście unicestwić wszelkich talentów w tej partii i trzeba się odwołać do własnych 40-latków. Przykład Dudy mówi wiele. Pilne stworzenie nowego kierownictwa i energiczne rozliczenie się z własnymi patologiami dawałoby szanse na odzyskanie wiarygodności i poparcia. Wszelkie inne recepty sa bezproduktywne".
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!