Duda znów krytykowany ws. etatu na uczelni. Sztab kandydata nie komentuje sprawy

"Gazeta Wyborcza" w piątkowym tekście skrytykowała kandydata PiS za to, że "dorabiając na prywatnej uczelni", nie ujawnił całości pochodzących z tego źródła dochodów Kancelarii Sejmu. Efekt? Z sejmowej kasy co miesiąc mógł pobierać "dodatkowe" 3,5 tys. zł. Choć to mocne oskarżenie, sztab Andrzeja Dudy nie komentuje sprawy.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Po raz pierwszy oskarżenia związane z naukową i dydaktyczną pracą Andrzeja Dudy podniósł w minioną niedzielę Bronisław Komorowski. - Mówi pan, że nie należy blokować możliwości zatrudniania młodych ludzi. Niech pan powie, czy pan przypadkiem nie blokuje etatu na uczelni wyższej w Krakowie od dziewięciu lat? - pytał Komorowski posła PiS podczas debaty w TVP.

Prezydent pił do tego, że Duda, od kiedy zaczął pełnić funkcje publiczne, jest w Katedrze Postępowania Administracyjnego UJ na bezpłatnym urlopie, w związku z czym na jego miejsce nie można zatrudnić kogoś innego .

Sprawę skomentował rzecznik Uniwersytetu Jagiellońskiego Adrian Ochalik. W rozmowie z

http://www.rmf24.pl/raport-wybory-prezydenckie2015/najnowsze-fakty/news-andrzej-duda-od-blisko-9-lat-jest-na-urlopie-bezplatnym-z-uj,nId,1735152#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

">RMF24 powiedział, że uczelnia zatrudniła na miejsce Dudy osobę go zastępującą. Otrzymała ona umowę na czas określony, od 2014 do 2017 roku. Rzecznik podkreślił też, że "uczelnia jest zobowiązana do udzielenia bezpłatnego urlopu każdemu pracownikowi, który został posłem czy senatorem".

Ale nie był to koniec wątpliwości wokół akademickiej pracy kandydata PiS.

Co ze zgodą UJ na pracę w innej uczelni?

W połowie ostatniego tygodnia kampanii reporterzy Informacyjnej Agencji Radiowej i Radia ZET donieśli, że Duda pomimo urlopu na UJ ma etat w poznańskiej Wyższej Szkole Pedagogiki i Administracji. Poza tym, że można to uznać za brak lojalności wobec jego Alma Mater, pojawiła się wątpliwość, czy kandydat mógł zgodnie z prawem pracować w WSPiA. Dlaczego? Bo powinien mieć na to zgodę władz UJ.

- W dziale spraw osobowych uczelni nie ma dokumentów, które potwierdzałyby, że Andrzej Duda zwracał się z taką prośbą do rektora. Nie informował również władz uczelni o zatrudnieniu gdzie indziej - mówił w rozmowie z IAR Adrian Ochalik, rzecznik UJ.

Na ripostę sztabu kandydata nie trzeba było długo czekać: "Andrzej Duda dopełnił wszelkich formalności w związku z pracą na Uniwersytecie Jagiellońskim, jak i Wyższej Szkole Pedagogiki i Administracji w Poznaniu. Andrzej Duda występował do rektora UJ o odpowiednie zgody, wtedy kiedy było to wymagane przepisami" - stwierdziła w opublikowanym na Facebooku oświadczeniu szefowa sztabu Beata Szydło.

Jej słowa pozostają jednak w sprzeczności ze stanowiskiem władz UJ, które zdają się nie wiedzieć nic o rzekomym "dopełnieniu formalności". Uczelnia ma dokładniej przyjrzeć się sprawie. Warto jednak odnotować, że w międzyczasie pojawiły się głosy mówiące, że Duda nie naruszył przepisów.

Wedle dziekana Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego, specjalisty prawa pracy prof. Jakuba Steliny, "Duda nie musiał mieć zgody rektora krakowskiej uczelni na podjęcie dodatkowego zajęcia". Ekspert stwierdził tak podczas rozmowy z portalem Wp.pl . Wedle Steliny "taki wymóg obowiązuje bowiem dopiero od 2014 r. Wcześniej wystarczyło, że Duda poinformował rektora UJ, że taką pracę podejmie".

Zaniżone dochody w sejmowej deklaracji?

Tymczasem piątkowa " Gazeta Wyborcza " podniosła kolejny, związany z pracą dydaktyczną kandydata PiS, zarzut. "Andrzej Duda brał pensję poselską i dorabiał na prywatnej uczelni, ale większej części dochodów nie ujawnił. Pozwala na to furtka dla posłów dotycząca działalności twórczej" - czytamy w artykule.

O co dokładnie chodzi? Piotr Żytnicki i Alicja Lehmann tłumaczą w swoim artykule, że Duda łącząc pracę w WSPiA z zasiadaniem w Sejmie, "mógł zrezygnować z poselskiej pensji lub pobierać ją, ale pomniejszoną o zarobki z prywatnej uczelni. Wybrał to drugie".

Polityk zadeklarował następnie, że w szkole zarabiał jedynie 1,7 tys., choć z jego oświadczeń majątkowych wynika, iż średnio otrzymywał tam ok. 5,2 tys. zł miesięcznie.

Czy to zgodne z prawem? Wedle anonimowego urzędnika Sejmu, z którym skontaktowali się dziennikarze "GW", tak - Duda mógł bowiem skorzystać z przepisu, który głosi, że posłowie nie muszą ujawniać Kancelarii tej części swoich dochodów, które pochodzą z praw autorskich.

Autorzy artykułu sugerują jednak, że pracę kandydata PiS na WSPiA trudno uznać za "działalność twórczą", której efekty można "sprzedawać" właśnie w formie praw autorskich.

Doniesienia "GW" stawiają więc pod znakiem zapytania czystość intencji kandydata PiS - czy w składanej deklaracji doszło do zaniżenia zarobków, by z sejmowej kasy pobierać co miesiąc dodatkowe 3,5 tys. zł? Niestety, w ostatnim dniu kampanii bardzo trudno o komentarz sztabu w tej sprawie.

Sztab milczy

W biurze prasowym PiS powiedziano nam, że nie ma w planach żadnego stanowiska czy oświadczenia w sprawie tekstu "GW". Członkowie sztabu, z którymi udało się nam skontaktować, nie chcieli komentować sprawy. Rzecznik PiS Marcin Mastalerek oraz szefowa sztabu Dudy Beata Szydło jak dotąd nie odpisali na wysłane im SMS-y, nie odbierali też telefonów.

Sprawdź przed wyborami, do którego ci bliżej >>

Więcej o: