Polub i bądź na bieżąco!Takiego ostrego starcia raczej się nie spodziewaliśmy. Duda i Komorowski po raz pierwszy stanęli do debaty ze sobą. Jeszcze na początku nie zapowiadało się na emocjonującą walkę. Ale potem szala przechylała się na stronę Bronisława Komorowskiego. Prezydent przekonał, że jest mocno w grze przed drugą turą wyborów.
Skąd tak dobre oceny występu prezydenta? To był festiwal jego ripost. Komorowski punktował Andrzeja Dudę niemal w każdym zdaniu. Niektóre z jego ciosów były naprawdę mocne. Oto one:
"Cały świat pokazuje Polskę jako przykład pozytywny, a pana partia mówi, że to zgliszcza, i pan jeszcze śpiewa: 'Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie', zamiast prosić pana Boga o błogosławieństwo i być mu wdzięcznym za wolną Polskę".
"Wspomniał pan, że nie należy blokować możliwości zatrudnienia młodych ludzi. A niech pan powie: czy pan przypadkiem od dziewięciu lat nie blokuje etatu na uczelni wyższej w Krakowie? I to jest ta właśnie różnica między teorią a praktyką..."
"Kiedy pan jest sobą? Kiedy pana poglądy są stabilne? Kiedy się zmieniają? W sprawach takich jak in vitro, jak dopłaty dla rolników, jak limity CO2? Czy w zależności od kampanii wyborczej, czy do europarlamentu, czy wybory prezydenckie w Polsce. Zmienia pan co wybory swoje poglądy! A kiedy pan mówi prawdę w kwestiach Smoleńska? Czy wtedy, kiedy pan mówi, że to był wybuch, zamach? Czy wtedy, kiedy pan chowa gdzieś w komórce na zapleczu politycznym Antoniego Macierewicza i inne osoby, które mają radykalne poglądy na tę sprawę?"
"Panie pośle, ja byłem radykałem. W czasach, kiedy była walka z komunizmem. Miałem bardzo niemądre pomysły, kiedy moim guru był pana kolega partyjny Antoni Macierewicz. Tylko ja się z radykalizmu wyspowiadałem i wyleczyłem. I panu też tego życzę - stwierdził prezydent".
"Gdyby pan chciał robić zarzuty z pytań o przepraszanie za trudne sprawy, to musiałby pan zacząć od polskich biskupów, którzy mówili przebaczmy i prosimy o przebaczenie. To jest postawa chrześcijańska, która powinna nam wszystkim dać wiele do myślenia".
"Obiecuje pan kolejny raz różne rzeczy, których pan nigdy nie zrobi. Jaki jest sens mieszania w głowach Polakom, opowiadania o tym, że obietnice na dwieście kilkadziesiąt miliardów może pan zrealizować? Chyba że podniesie pan podatki - tak jak na Węgrzech - do 27 proc.? A, to może. Tylko niech to państwo rozważą, czy to ma ręce i nogi".