Dla Andrzeja Dudy i Bronisława Komorowskiego kampania wciąż jeszcze trwa. Jednak dla pozostałych dziewięciorga kandydatów spotkania z wyborcami, wizyty w terenie, debaty i wywiady dla mediów zakończyły się już 8 maja.
Czym teraz zajmują się pretendenci do urzędu prezydenckiego, którzy odpadli w pierwszej turze? Część dalej działa politycznie, starając się zdyskontować zgromadzone podczas wyborów poparcie. Inni zniknęli z mediów i życia publicznego, a niektórzy dogadzają sobie, by wynagrodzić zmęczenie (ostatecznie przegraną) walką o fotel prezydenta.
Kukiz osiągnął trzeci wynik tych wyborów. Zebrał ponad 20 proc. głosów, co komentatorzy nazywali rezultatem "fenomenalnym". Po tym sukcesie rockman postanowił zaangażować się w kampanię także przed drugą turą; nie wystąpił jednak w roli kandydata - zaprosił bowiem Dudę i Komorowskiego na debatę, którą miałby sam zorganizować i prowadzić.
Kukiz oświadczył, że jeśli obaj politycy chcą zabiegać o głosy jego wyborców, to powinni sami się z nimi spotkać i odpowiedzieć na wszelkie pytania. Do takiej debaty prawdopodobnie jednak nie dojdzie - propozycję Kukiza odrzucił sztab prezydenta.
Ten jednak nie przestaje angażować się w politykę. Na swoich stronach na Facebooku na bieżąco komentuje wydarzenia z kampanii oraz organizuje ruch, na którego czele prawdopodobnie będzie chciał startować w wyborach parlamentarnych.
Kandydat partii KORWiN zdobył niewiele więcej głosów niż w wyborach z 1995 roku, w których również startował. W ciągu 20 lat, które upłynęły od tamtej kampanii, grono osób gotowych na niego głosować zwiększyło się o niecałe 60 tys. Po wyborczej porażce weteran polskiej polityki wrócił do pracy w Parlamencie Europejskim, ale jednocześnie zapowiada nowe pomysły, "niemające nic wspólnego z polityką".
Jeden z nich Korwin-Mikke przedstawił na swoim wideoblogu. Okazuje się, że chce on zachęcać młodych ludzi do zakładania "drużyn Korwina". Takie drużyny mają być "nieformalnymi jednostkami", które będą szykować się na "ciężkie czasy".
- "Drużyny Korwina" mają np. pilnować uczciwości wyborów, szkolić się na wypadek różnych zawirowań politycznych, nawiązywać kontakty z jednostkami wojskowymi, szkolić się także w strzelaniu - opowiada Korwin-Mikke. - Będzie to takie bardziej poważne harcerstwo - dodaje.
Polityk podkreśla, że ma to być przedsięwzięcie oddolne i apolityczne. Do "drużyn Korwina" mają wstępować osoby w wieku od 14 do 21 lat. - To bardzo ważna rzecz. Polska ma być pokryta siecią takich drużyn - stwierdził europarlamentarzysta.
O tym, że kandydatka popierana przez SLD relaksuje się po kampanii wyborczej w SPA, informował "Super Express" . Nie wiadomo, czy Ogórek wycofa się z polityki. Na konferencji podsumowującej kampanię Leszek Aleksandrzak, szef sztabu kandydatki, mówił, że SLD "nie zamierza się z nią rozstawać".
Jednak nie wszyscy działacze Sojuszu się z nim zgadzają . Wiceprzewodnicząca SLD Joanna Senyszyn napisała na swoim blogu, że sama Ogórek była "kluczowym czynnikiem katastrofy" lewicy w wyborach prezydenckich.
Co zapowiadał Andrzej Duda podczas kampanii? Zobacz pełen katalog wyborczych obietnic kandydata
Koalicjant Platformy nie poparł w pierwszej turze jej kandydata i wystawił własnego - Adama Jarubasa. Ten wypadł w wyborach bardzo słabo. Choć zebrał ok. 450 tys. głosów poparcia, zagłosowało na niego niecałe 240 tys. osób.
Jarubas w trakcie kampanii atakował Komorowskiego, jednak po przegranej w pierwszej turze PSL zdecydowało się poprzeć prezydenta. Swojego poparcia Jarubas nie przekazał jednak osobiście. W imieniu partii zrobił to jej szef - Janusz Piechociński.
Sam Jarubas nie pojawiał się w mediach od przegranej, zamilkł także w portalach społecznościowych po tym, jak podziękował za oddane na niego głosy.
"Risotto z ryżem z Camargue, bakłażanami z blachy i radicchio oraz czerwonym winem" - zdjęcie z takim opisem było jednym z pierwszych wpisów po wyborach na stronie Palikota na Facebooku. Być może w ten sposób - oddając się kulinarnym przyjemnościom - kandydat wynagradza sobie trudy kampanii? Tak czy inaczej, nie zapowiada wycofania się z polityki.
"Nie możemy rezygnować. Trzeba zatrzymać pochód konserwatywnej prawicy - pisał na swoim blogu Palikot już dwa dni po wyborach. "W trudniejszym położeniu byli kiedyś i Tusk, i Kaczyński, i Miller, i wszyscy się odbili, bo byli zdeterminowani. Ja jestem gotowy do takiej walki" - czytamy na blogu.
- Trzeba obudzić śpiących rycerzy i przygotować się do 1050. rocznicy chrztu Polski - mówił po wyborach kandydat Grzegorz Braun. Zachęca do odwiedzania strony pobudka.org , na której promuje wiedzę na temat tego, kim są "śpiący rycerze" oraz przypomina swoje hasło: "Kościół, szkoła, strzelnica".
Braun oceniał, że kampania była "rozpoznaniem boju", pozwoliła wyborcom zorientować się, "kto jest kim i kto w co gra" w mediach oraz "jakie kto ma intencje".- Nie przeceniając tej akcji, to jest jakiś wymierny efekt - mówił o wyborach.
- Co dalej? Zamierzam szukać pracy - mówił w wywiadzie dla portalu niezaleznylublin.pl Kowalski. Kandydat Ruchu Narodowego w marcu stracił pracę w lubelskim klubie fitness - jak twierdził, przyczyną był fakt, iż wziął urlop na prowadzenie kampanii wyborczej.
Kowalski wykluczył dalszą działalność polityczną. - To, co mogłem zrobić, już zrobiłem. Nie wiem, co mógłbym więcej - stwierdził.
Na Jacka Wilka z KNP zagłosowało 0,46 proc. wyborców. Polityk zdaje się być niezrażony tym wynikiem. - Zrobiliśmy wielki wyłom w systemie - mówił podczas wieczoru wyborczego . Kandydat zamierza dalej zajmować się polityką. "Przed KNP otwierają się zupełnie nowe możliwości i perspektywy" - napisał na swojej stronie na Facebooku, podsumowując kampanię.
"Po tej kampanii jesteśmy traktowani przez wiele środowisk i organizacji jako formacja poważna, odpowiedzialna i wiarygodna" - czytamy dalej w podsumowaniu Wilka. "To dopiero początek!" - zapowiada.
Taką opinię przedstawia portal rebelya.pl . "Jeżeli weźmiemy pod uwagę posiadane (bardzo skromne) zasoby, stosunek celów zakładanych do osiągniętych i efektywność, bez wątpienia zwycięzcą wyborów jest Paweł Tanajno" - czytamy we wpisie.
Tanajno uzyskał najgorszy wynik w wyborach - zdobył w sumie niecałe 30 tys. głosów. To mniej niż jedna trzecia ze 100 tys. podpisów poparcia, które musiał złożyć, aby startować w wyborach. Jednak jego nazwisko stało się z pewnością bardziej rozpoznawalne niż przed wyborami.
Tanajno jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych, często komentuje kampanię przed drugą turą wyborów. Kandydat poparł ideę Bronisława Komorowskiego, aby przeprowadzić referendum. - Bardzo podoba nam się pomysł prezydenta - mówił kandydat Demokracji Bezpośredniej.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!