Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasPoszło m.in. o wczorajszy spacer Komorowskiego po ulicach Warszawy. - Jestem niepełnosprawna od urodzenia. Mało życia mi już zostało - żaliła mu się niepełnosprawna kobieta.
- Czego potrzeba niepełnosprawnym, zniżek? - pytał Komorowski.
- Tak, zniżek.
- Mają zniżkę - mówił prezydent.
- Jak to, ja podróżuję i wiem. Niech pan mnie nie okłamuje. 37 proc. tylko - mówiła wzburzona.
- A, no to pani ma zniżkę - powiedział i odwrócił się od kobiety. W tym momencie z opresji próbowała wyciągnąć prezydenta Jowita Kacik, która na co dzień jest urzędniczką w Kancelarii Prezydenta. Podpowiedziała, żeby zaprosił kobietę do Pałacu Prezydenckiego. Do spotkania rzeczywiście doszło.
Za korzystanie przez Komorowskiego z porad "suflera" skrytykowała prezydenta szefowa sztabu wyborczego Andrzeja Dudy. - Okazało się, że pan prezydent musi mieć suflera, żeby móc rozmawiać z Polakami. W konstytucji jest zapisane, że prezydent RP ma dbać o pomyślność obywateli. Jak ma dbać o nią człowiek, który nie potrafi rozmawiać z tymi obywatelami, a - idąc na spotkania z wyborcami - musi zabierać ze sobą suflera, żeby wiedzieć, jak się zachować i co powiedzieć? - pytała na konferencji PiS Beata Szydło.
Komorowski tłumaczył dziś Konradowi Piaseckiemu w Kontrwywiadzie RMF FM, że "na tym polega praca całego zespołu".
- Ja, który idę na ogół w jakimś roju osób, także dziennikarzy, jestem informowany: teraz trzeba skręcić w prawo, teraz trzeba skręcić w lewo, teraz się obrócić, a tu jest pani, która chciałaby dostać podpis, zrobić zdjęcie - mówił Komorowski.
- Czyli to są wyłącznie uwagi techniczne? - pytał Piasecki.
- Oczywiście, że tak - potwierdził prezydent.
Na odpowiedź sztabu wyborczego Komorowskiego nie trzeba było długo czekać. Szef sztabu Robert Tyszkiewicz stwierdził dziś na konferencji prasowej, że PiS podstawia ludzi na spacerach wyborczych. - Apelujemy do Andrzeja Dudy, do sztabu PiS-u, by prowadzić kampanię fair. Żeby nie wprowadzać wcieleniowych manipulacji. To jest zły styl - dodał Tyszkiewicz.
- PiS cynicznie wykorzystuje sowich działaczy partyjnych, by zaczepiali prezydenta Komorowskiego - mówił poseł PO Jakub Rutnicki. - Kobieta na wózku inwalidzkim to pani Bogusia ze Szczecina. Jechała 500 km do Warszawy na spotkanie z prezydentem. A wcześniej spotkała się z radnym PiS miasta Szczecina Markiem Dulkanowskim. Spotkała się też z Jarosławem Kaczyńskim i Joachimem Brudzińskim w 2007 roku. I oni jej nie pomogli, mimo że ruszył projekt "Dudapomoc" - dodał.
Joachim Brudziński z PiS błyskawicznie zareagował na Twitterze:
Rutnicki wspomniał też, że nie tylko Bronisław Komorowski skorzystał z podpowiedzi suflerki. Kandydatowi PiS na prezydenta podpowiadała szefowa sztabu Beata Szydło. Pokazał na prezentacji film opublikowany przez TVN . Widać na nim, jak podczas wieczoru wyborczego, do oszołomionego zwycięstwem w I turze Dudy, podeszła Szydło i szepnęła na ucho: "Idź, pocałuj żonę".
Jako "podstawionego wyborcę" poseł PO Jakub Rutnicki wskazywał też Ziemowita Piasta Kossakowskiego, który podczas poniedziałkowego spaceru pytał prezydenta m.in. o to, co mu może zaoferować prezydent, żeby on jednak nie wyjeżdżał z Polski. - Pan Ziemowit kandydował w wyborach samorządowych z listy PiS do rady dzielnicy Ursynów - ujawnił Rutnicki. - To sztuczne działanie sztabu - dodał.
Dziennikarze na konferencji zauważyli, że Kossakowski nie działał incognito. Ma swój kanał na YouTube i publikował na nim swój udział w spacerze wyborczym Komorowskiego:
Błyskawicznie sprawę skomentowała też Beata Szydło: - Członkowie PiS nie stracili jeszcze praw wyborczych i obywatelskich. Mogą przychodzić na spotkania wyborcze - odpowiedziała na zarzuty Rutnickiego i Tyszkiewicza na antenie TVN 24.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!