"Ryszard Kalisz (57 l.), który ani na biedę, ani na przepracowanie nie może narzekać, zapomniał o szacunku do matki. Okazuje się, że ten polityczny lanser własną matkę skazał na dom starców" - tak sprawę przedstawił poniedziałkowy "Fakt". W ostatnim czasie była to tylko jedna z kilku publikacji tabloidu o znanym polityku. Niedawno brukowiec pisał, że Kalisz porzucił swego synka, aby bawić się w klubach z celebrytkami.
Aż do artykułu na temat rzekomego oddania matki do domu opieki społecznej polityk nie reagował. Po tej publikacji jednak poseł, który startuje do Parlamentu Europejskiego z 1. miejsca warszawskiej listy koalicji Europa Plus Twój Ruch, zapowiedział na swoim profilu na FB pozew przeciwko brukowcowi :
"Wystąpię z pozwem przeciwko 'Faktowi'. Mnie ta 'gazeta' nie rusza. Tyle już nakłamała na mój temat, że się uodporniłem. Jednak sprawa ostatnich nierzetelności Redaktora Naczelnego Michała Wodzińskiego i Pani Redaktor Magdaleny Rubaj dotyczy mojej Mamy, więc tego odpuścić już nie mogę. To jest podłość".
Polityk, jak tłumaczy w rozmowie z nami, nie ma wątpliwości, że publikacja ma na celu podważenie jego wiarygodności w trakcie kampanii do PE. - Kontekst wyborczy jest tu oczywisty, bo mam bardzo wysokie notowania. "Fakt" to cwaniaki pierwszej wody. Sam jestem osobą odporną, ale nie będę akceptował pisania o moich najbliższych, którzy osobami publicznymi nie są. To prawdziwa niegodziwość, przekroczenie wszelkich granic - dodaje poseł.
Ryszard Kalisz przyznaje, że o ile rozważa złożenie pozwu w trybie wyborczym - co pozwoliłoby na rozstrzygnięcie sprawy przez sąd w ciągu 24 godzin - to raczej się na niego nie zdecyduje.
- Tryb wyborczy zakłada maksymalną rekompensatę w wysokości 100 tys. zł, a mnie zależy na tym, aby nauczka dla tych dziennikarzy była naprawdę dotkliwa, aby skłoniła ich do refleksji, postawienia się w pozycji mojej mamy czy siostry. Rozumiem, że "Fakt" chce sobie napędzić moim kosztem sprzedaż, ale to nie znaczy, że jego pracownicy mają przestać być ludźmi - tłumaczy Kalisz. Dodaje, że ewentualną wygraną przeznaczyłby na Warszawskie Centrum Pomocy Rodzinie.
Na swoim profilu na FB polityk dodał jeszcze słowem wyjaśnienia : "Czczę zarówno moją Mamę, jak i czciłem mojego Ojca, który zmarł w 1998 roku. Moja Mama potrzebuje całodobowej opieki. Jest chora na raka i jest po wylewie. Sama chciała przenieść się do domu seniora. Ten o nazwie "Dom Kombatanta", zapewnia jej te warunki. Jest on prowadzony na bardzo wysokim poziomie. Moja Mama, jak także inne osoby znajdujące się w Domu, z którymi rozmawiam, są bardzo zadowoleni z opieki. Jestem za to bardzo wdzięczny dyrekcji tej placówki. Opłatę za pobyt ponosi moja Mama w części wynoszącej 75 proc. emerytury (zgodnie z powszechnie obowiązującymi przepisami). Większą część opłaty płacę każdego miesiąca ja".
I dodaje jeszcze, odnosząc się do autorki artykułu: "Wstyd pani redaktor. Strzeż nas, Boże, od takich dziennikarzy, którzy prawdę mają za nic i gotowi są dla mamony i z usłużności napisać bzdury nawet o ludziach starszych i schorowanych (to zdanie jest w pani stylu)".