Powiększali plażę, żeby zbijać kokosy na turystach. Oskarżeni biznesmeni z Chałup

Żeby pomieścić jak najwięcej turystów, szefowie kilku kempingów na Półwyspie Helskim nazwozili piachu i powiększyli swoje działki w sumie o kilka hektarów. Prokuratura skierowała w tej sprawie akt oskarżenia.

Przy sprzyjających wiatrach są tam doskonałe warunki dla osób uprawiających windsurfing i kitesurfing. Latem kempingi między Władysławowem i Chałupami są zawsze pełne. Dla ich właścicieli i dzierżawców to złoty interes, ale niektórzy postanowili wycisnąć z tego jeszcze więcej pieniędzy.

Śledztwo w tej sprawie trwało kilka lat, prowadziła je Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Za zniszczenie środowiska naturalnego odpowie pięć osób.

- To dzierżawcy pól kempingowych o nazwach "Chałupy III", "Chałupy VI", "Ekolaguna", "Solar" i "Polaris" w Chałupach. Pola te usytuowane są na terenach objętych ochroną ze względów przyrodniczych i krajobrazowych - obszar Nadmorskiego Parku Krajobrazowego oraz obszar Natura 2000 Zatoka Pucka i Półwysep Helski - informuje Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

To groźne dla zwierząt i ludzi

Na podstawie zebranego materiału dowodowego ustalono, że oskarżeni prowadzili roboty budowlane bez wymaganego pozwolenia.

- Czterech zrobiło to w latach 2004-11, a jeden od 2007 do 2014 r. Nielegalne prace polegały na powiększaniu obszarów plaż przylegających do dzierżawionych działek poprzez nawożenie i rozsypywanie materiału ziemnego oraz podniesienie poziomu terenu - dodaje Wawryniuk.

Pierwsza od 40 lat nowa linia kolejowa w Polsce. Efektowne zdjęcia nocą

Z ustaleń śledczych wynika również, że szefowie kempingów najpierw brali piasek z dna Zatoki Puckiej, później z plaż Bałtyku. Ale piachu było za mało, więc zwozili go ciężarówkami z głębi lądu. Biegli, którzy przygotowali zlecone przez śledczych ekspertyzy, ocenili, że było to działanie zdecydowanie degradujące środowisko. "Oskarżeni swoimi działaniami spowodowali zniszczenia w świecie roślinnym i zwierzęcym, zarówno na lądzie, jak i w wodzie, i to w znacznych rozmiarach" - tłumaczy prokurator w opisie zarzucanego czynu. "Całkowitemu obumarciu uległy zasypane siedliska przyrodnicze. Niektóre gatunki roślin i zwierząt, w tym objęte ścisłą ochroną, zniknęły również całkowicie z terenów kempingów z ich przedpola i z pobliskich wód. Ponadto zmniejszeniu uległa liczebność niektórych gatunków ptaków, co stanowi istotną szkodę w przyrodzie".

Nie przyznali się do winy

Prokuratura zwraca uwagę, że wyrządzona szkoda wywołuje stopniowe pogorszenie się stanu czystości wód Zatoki Puckiej, a to z kolei "stanowi zagrożenie dla zdrowia wszystkich osób korzystających z wód Zatoki Puckiej".

Pierwsze informacje o nielegalnym powiększaniu kempingów trafiły do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku już 14 lat temu. Instytucje, którym podlegają plaże, nie wiedziały jednak, co z tym fantem zrobić. RDOŚ nie miał bowiem pomiarów i opinii biegłych. Dopiero pięć lat temu dokumentację w tej sprawie urzędnicy RDOŚ przekazali policji. Załączono m.in. fotografie dokumentujące prace budowlane i zdjęcia lotnicze z ostatnich lat. - Nastąpiło całkowite zniszczenie dna i roślinności - mówiła "Wyborczej" przed rokiem Hanna Dzikowska, regionalny dyrektor ochrony środowiska w Gdańsku.

- Za zarzucone oskarżonym przestępstwa grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. Oskarżeni nie przyznają się do popełnienia zarzuconych im czynów - dodaje rzeczniczka prokuratury okręgowej.

Akt oskarżenia został skierowany do Sądu Rejonowego w Wejherowie.

Tych kierunków studiów lepiej nie wybieraj. Bo trafisz na bezrobocie

Zobacz wideo