29-letni Marcin O., który przewoził narkotyki w samochodzie, został zatrzymany przez funkcjonariuszy straży granicznej na drodze nr 7 w Kiezmarku.
- Jego zachowanie sprawiło, że funkcjonariusze zdecydowali o przeszukaniu volkswagena. Pies służbowy wskazał na papierową torbę, w której ukryta była pończocha. W niej zaś znajdowały się dwa opakowania kokainy, w sumie 209 gramów - mówi Andrzej Juźwiak, rzecznik Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku.
W Prokuraturze Rejonowej w Pruszczu Gdańskim 29-latkowi przedstawiono zarzut posiadania znacznej ilości narkotyków. Grozi za to 10 lat więzienia. Podejrzany złożył wyjaśnienia, z których wynika, że nie miał pojęcia, że w paczce są narkotyki.
- Twierdzi, że jadąc z Gdańska do Warszawy, mniej więcej w połowie drogi, zatrzymał się na przydrożnym parkingu. Tam miał zaczepić go nieznajomy mężczyzna, który zaproponował znaczną sumę pieniędzy za przewiezienie paczki do Gdańska. Wtedy Marcin O. zawrócił - mówi Teresa Rutkowska-Szmydyńska, szefowa prokuratury w Pruszczu.
Zdaniem śledczych, takie wyjaśnienia są mało wiarygodne i mogą być jedynie linią obrony.
- Wiele wskazuje na to, że podejrzany mógł brać udział w obrocie środkami odurzającymi. Obawa matactwa procesowego z jego strony jest bardzo realna - tłumaczy prokuratorka.
Na wniosek śledczych gdański sąd rejonowy zdecydował o umieszczeniu Marcina O. w areszcie na trzy miesiące, ale jednocześnie orzekł, że będzie mógł on wyjść na wolność po wpłaceniu 100 tys. zł poręczenia majątkowego. W ocenie sądu "zasadniczy materiał dowodowy został zabezpieczony i podejrzany nie ma możliwości wpływania na jego treść".
29-latek skorzystał z tej możliwości i wyszedł z aresztu po trzech dniach. Nie wiadomo, skąd kelner pracujący w jednej z gdańskich restauracji i zarabiający około dwóch tysięcy złotych wziął pieniądze na kaucję.
Prokuratura złożyła już do Sądu Okręgowego w Gdańsku zażalenie na decyzję sądu rejonowego o uchyleniu aresztu. W uzasadnieniu napisano m.in., że dotąd nie udało się ustalić, kto przekazał Marcinowi O. narkotyki i kto miał być odbiorcą.
Zażalenie powinno zostać rozpatrzone w ciągu kilku dni. Gdyby zostało uwzględnione i 29-latek ponownie trafił za kraty, to i tak miał bardzo dużo czasu na ukrycie ewentualnych dowodów i ustalenie ze wspólnikami kolejnych zeznań.
. Grzegorz Kubicki Jesteśmy na Facebooku . Dołącz do nas i dziel się opiniami.
Jeśli chciałbyś nas zainteresować ciekawym tematem, pisz na: dyzur@gdansk.agora.pl