Polski Rosomak w ogniu. Alert24 ujawnia prawdziwe zdjęcia z Afganistanu [FOTO]

W minioną Wigilię wojsko podało lakoniczny komunikat o ataku na polski patrol w Afganistanie. Na Alert24 dostaliśmy właśnie zdjęcia, pokazujące skalę tego, co stało się wtedy z polskim transporterem. To fotografie, do których opinia publiczna nigdy nie ma dostępu. Wojsko oficjalnie ich nie publikuje.

ZOBACZ: zdjęcia Rosomaka z Alert24.pl

W wybuchu zostało rannych trzech żołnierzy. Nikt nie zginął - dlatego między innymi zdecydowaliśmy się na publikację tych zdjęć. Wojsko niechętnie dzieli się takimi materiałami. Na oficjalnej stronie polskiego kontyngentu widzimy najczęściej relacje z sukcesów: udanych patroli, informacje o schwytanych talibach, odkrytych składach z materiałami wybuchowymi. Często można zobaczyć zdjęcia i opisy rozdawania pomocy humanitarnej, relacje z interwencji lekarzy itp.

Inne zdjęcia, jak te przesłane na Alert24, krążą wśród żołnierzy. Pokazują inny, poruszający wymiar "polskiej" wojny w Afganistanie. Sprawdziliśmy autentyczność nadesłanych zdjęć. Są prawdziwe.

Wjechali na "ajdika"

- To zdjęcia KTO Rosomak z Wigilii ubiegłego roku. Wjechał na "ajdika" (IED - czyli improwizowany ładunek wybuchowy - red.) zakopany w przełomie drogi Highway 1.

Patrol wracał do bazy Ghazni. Przejeżdżał tą samą drogą, którą wcześniej poruszały się wozy bojowe polskiej armii - twierdzi nasz informator.

Ładunek, który eksplodował pod rosomakiem, wywrócił go do góry kołami. Żołnierze mieli szczęście. Nikt nie zginął, ale trójka z nich została ciężko ranna. Reszta z potłuczeniami, drobniejszymi uszkodzeniami ciała czy urazami akustycznymi nie została przez wojsko zakwalifikowana jako "ranni". W pojeździe nie zadziałał system gaśniczy. Z płonącego Rosomaka żołnierzy wyciągał m.in. ranny w nogę ratownik. Nie chciał wracać razem z innymi poszkodowanymi śmigłowcem. Wrócił razem z resztą patrolu drogą do bazy.

Na zdjęciach, które otrzymaliśmy na Alet24.pl widać płonącego rosomaka i gaszących go żołnierzy. Pojazd spalił się doszczętnie.

Jaki komunikat wypuściło wojsko w Wigilię?

Wojsko nie ukrywa takich incydentów. Pisze jedynie suche komunikaty. 24 grudnia na stronach MON można było przeczytać : " 24.12 Trzech żołnierzy Polskich Sił Zadaniowych zostało rannych w wyniku eksplozji przydrożnego ładunku wybuchowego.

Do zdarzenia doszło w piątek, 24 grudnia w godzinach popołudniowych, kilkanaście kilometrów na południe od bazy Ghazni. Polski patrol został zaatakowany silnym ładunkiem wybuchowym. Uszkodzeniu uległ transporter kołowy Rosomak. Silne opancerzenie pojazdu uchroniło życie żołnierzy. Poszkodowanych zostało pięciu członków załogi, trzech z nich jest rannych.

Na miejsce zdarzenia natychmiast wysłano śmigłowce ewakuacji medycznej MEDEVAC, które przetransportowały poszkodowanych do szpitala polowego w Ghazni, gdzie udzielono im pomocy lekarskiej. Stan rannych lekarze określają jako stabilny, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo."

Wojskowy komunikat nie zawierał zdjęć. W takich przypadkach armia stawia na lakoniczność. Zdjęcia jednak robili żołnierze. Według naszych ustaleń wymieniali się nimi. W końcu fotografie trafiły na Alert24.

Wyrwa jak jednorodzinny dom

Wyrwa w drodze po ładunku wybuchowym była wielkości jednorodzinnego domu. Talibowie w Afganistanie konstruują coraz większe ładunki, żeby walczyć z wojskami koalicji. W powietrze wysadzają polskie rosomaki. Improwizowane ładunki wybuchowe uszkodziły prawie 1/5 naszych wozów opancerzonych. Większość z nich uda się naprawić. Ale życia żołnierzy, którzy zginęli w tych atakach nikt nie wróci .

Afgańscy rebelianci znają dokładnie wagę, opancerzenie i możliwości bojowe rosomaków. Dlatego, to przede wszystkim one są celami ataków. Żeby zniszczyć ten pojazd rebelianci podkładają coraz silniejsze ładunki. Niektóre przekraczają 100 kilogramów. Przy eksplozjach takich min, załoga nie ma szans.

Kontyngent w Afganistanie zmniejszymy, ale jesienią