Piszemy dziś wiele o korkach w trakcie powrotów z inscenizacji bitwy pod Grunwaldem. Na Alert24 spływają informacje od widzów, którzy nie byli zadowoleni z organizacji imprezy.
Bitwa pod Grunwaldem. Inscenizacja
- Byłem piąty raz na "Grunwaldzie" ale tak rozdmuchać imprezę i nie zrobić nic w kierunku organizacji to skandal na miarę 600-lecia bitwy - pisze Andrzej T. Jak mówi, przed imprezą chwalono się inwestycjami i włożonymi w organizację imprezy pieniędzmi. - Gdzie są te inwestycje dla kogo i jak zrobione, te pola namiotowe, campingowe, te sanitariaty, prysznice, woda ogólnie dostępna, sklepy? - pyta Andrzej. - Wszystko co mogło nawalić, nawaliło - dodaje.
Nie wszyscy przyjechali na imprezę własnymi samochodami. Na bitwę wybrało się także wiele osób bez aut.
Alertowiczka z Krakowa, która przyjechała pociągiem, mówi, że w Olsztynku, gdzie znajduje się najbliższa od Grunwaldu stacja PKP, nie zostały podstawione żadne autobusy. Ludzie, którzy chceili obejrzeć inscenizację z okazji 600. rocznicy bitwy, musieli zdać się na własną inwencję, żeby tam dotrzeć.
- Na miejscu czekała niemiła niespodzianka. Z dworca wychodziliśmy na puste ulice. Nie było żadnych autobusów, busów, nawet taksówek. Autobusy kursowały według normalnego, weekendowego rozkładu - jeden na kilka godzin - pisze na Alert24 "Krakowianka". Wreszcie zjawiły się dwie taksówki - kurs do Grunwaldu kosztował 60 zł i więcej. Alternatywą był marsz przez 20 km.
Jeszcze gorzej wyglądał powrót. - W sobotę zorganizowano autobusy, jednak nie były one w stanie przewieźć tysięcy ludzi, którzy chcieli dostać się do Olsztynka, Olsztyna itd. Wiem o dwóch dziewczynach, które w związku z brakiem miejsc w autobusach i przez korki spóźniły się na ostatni pociąg z Olsztynka i musiały w nocy koczować pod gołym niebem, bo wyrzucili je z dworca PKP - pisze Alertowiczka.
Jej zdanie potwierdza pracownica urzędu miejskiego w Olsztynku. - W sobotę podstawiliśmy dodatkowe autobusy do Olsztynka, jednak utknęły one w korkach, które powstały już przed bitwą - mówi.
- W niedzielę było jeszcze gorzej, ponieważ żadnych autobusów nie było. Staliśmy na deszczu na przystanku w Stębarku i nie mogliśmy w to uwierzyć. Dzwoniliśmy nawet do PKS Mławy i prywatnych firm transportowych (telefony były zapisane na przystanku) ale wszyscy odpowiadali że nie wyślą dodatkowych autobusów, bo jest niedziela i kierowcy mają wolne - pisze "krakowianka". Alertowiczom znów udało się złapać taksówkę, i wrócili do Olsztynka za kolejne 60 złotych. Tam okazało się, że zamknięty jest budynek dworca w Olsztynku. Ludzie czekali na pociąg w ulewnym deszczu.
- W niedzielę nie podstawiono dodatkowych autobusów, nie było już co oglądać - mówi pani z urzędu miejskiego w Olsztynku. Według jej informacji, wracający w niedzielę ludzie "jakoś sobie radzili".
- Widziałam zdezorientowanych i spragnionych turystów z zagranicy, w tym jedną biedną Angielkę, która w niedziele kompletnie nie wiedziała jak się z Grunwaldu wydostać. Nie mogła liczyć nawet na stopa, bo mówiła tylko po angielsku i kierowcy nie wiedzieli o co jej chodzi. W końcu zdesperowana poszła do Olsztynka pieszo (ok. 21 km). Nie trzeba dodawać, że ci ludzie już nigdy do Polski nie przyjadą - pisze "krakowianka".
Zaparkowaliśmy wg znaków 2,5 km przed Grunwaldem na polu rolnika za 10 zł za samochód na cały dzień. Wydawało się, że jesteśmy szczęściarzami, bo na miejscu byliśmy 3 godziny przed bitwą, dlatego razem z tłumem, gęsiego wzdłuż drogi szliśmy na inscenizacje. Jednak szybko zgubił nas brak jakichkolwiek znaków kierujących ludzi w którą stronę powinni podążać by dotrzeć na czas - pisze Darek z Bielska-Białej. Turystom pomogli miejscowi gospodarze, do których zapukali. Tłum wg niepotwierdzonej informacji rozpoczął "wędrówkę ludu" poprzez zbożowe pole w którym ktoś wcześniej wydeptał ścieżkę na skróty - Na żadnym drzewie, na żadnym znaku nie było informacji gdzie znajduje się ta wielka inscenizacja - pisze Darek. Na miejsce dotarli dwie godziny później. - My nie mieliśmy problemu, ale nie wyobrażam sobie, jak na miejsce mogli trafić turyści nie mówiący po polsku - dodaje.
- Zastanawiam się czy była jakakolwiek organizacja - pisze na Alert24 "Pogo" Według jego informacji karetki, które miały zabierać ludzi, stawały w tłumie. - Nie było wyznaczonych żadnych tras ewakuacji. Ludzie padali jak muchy od żaru lejącego się z nieba, co jeszcze dodatkowo wzmagało efekt śmieszności komunikatów nadawanych przez pierdzące głośniki, o schowanie parasoli, gdyż zasłaniają one inscenizację - pisze Alertowicz.
Dodaje, że sam bitwy nie widział za wiele, ponieważ, jak pisze - Mały skrawek pola, na którym rycerstwo toczyło bój był praktycznie otoczony przez loże vipowskie, obszary wykupione przez firmy itp.
- Zabrakło także koszy i worków na śmieci, które rozrzucone były wszędzie - pisze "Niezadowolony widz".
- Od miejsca, gdzie udało się nam zaparkować, szliśmy na piechotę 10 kilometrów - pisze Tomek. - Wracaliśmy w korku parę godzin - dodaje. Według jego słów, na polach grunwaldzkich było "zero strzałek, zero organizacji, zero ochrony". - Gdzie poszło to 28 mln zł na inscenizację bitwy? - pyta.
O trudnościach z odnalezieniem na polach Grunwaldu "czegokolwiek" pisze także "mhjunior007" - Chciałem uczestniczyć w koncertach. Z Internetu wydrukowałem sobie szczegółowy plan, z którego wynikało że Carrantouhill gra na scenie festynowej, Harlem apelowej a Armia na głównej. Tylko nikt nie potrafił mi powiedzieć która jest która, ani ochrona, ani policja, ani strażacy - pisze Alertowicz. -W końcu dostałem od jakiejś pani gazetę z mapką. Na mapce sceny były zaznaczone jako "1" "2" i "3". Nawet jak już zlokalizowałem wszystkie 3 to nadal nic nie wiedziałem, bo nie były podpisane! - pisze. Koncerty także rozpoczęły się z opóźnieniem - Harlem miał grać o 18, zaczął o 19.30. Armia miała grać o 19, grała o 21.45. Ich autokar stanął w korku, próbując dojechać, gdy wszyscy próbowali wyjechać - pisze "mhjunior007"
Niestety, kontakt z organizatorami, "Fundacją Grunwald" i gminą Grunwald jest utrudniony. Wszystkie odpowiedzialne osoby, między innymi wójt gminy, dyrektor gminnego ośrodka kultury i prezes "Fundacji Grunwald" są w tej chwili na Polach Grunwaldzkich, gdzie "zajmują się porządkowaniem terenu".