Znany muzyk napisał na swoim koncie na Twitterze : - Wizyta w Trójce miała nieoczekiwane zakończenie. Po programie dyr. Jacek Sobala na korytarzu ponowił zaproszenie, bym zaczął prowadzić własną audycję w Trójce. Odpowiedziałem, że widziałem jego wystąpienie, w którym nazwał pół narodu łajdakami. Mówił w nim do tłumu "nie bójcie się, odzyskamy Polskę", "łajdacy muszą się bać". Zapytałem czyja jest Polska, skoro ją musi odzyskiwać? - pisze Hołdys.
Chodzi o koncert na Placu Teatralnym w Warszawie 10 maja, miesiąc po katastrofie samolotu prezydenta w Smoleńsku. Ze sceny padły mocne słowa. Pojawili się tam m.in. Jan Pietrzak, członek Honorowego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego i przedstawiciele "Gazety Polskiej".
Spotkanie przerodziło się w wiec.
Hołdys pisze dalej o tym, o co zapytał: Kim są ci łajdacy? Czy to ja? Powiedziałem, że nie mogę przyjąć propozycji pracy od kogoś, kto mówi takie rzeczy. Zbladł i odszedł. Jak się potem dowiedziałem nikt mu czegoś takiego dotychczas w oczy nie powiedział. Szkoda. Ludzie powinni mówić takie rzeczy. funkcjonariuszom państwowym. By byli lepszymi ludźmi.Chyba, że przyjmiemy, iż moralność nie istnieje i została zastąpiona przez hipokryzję."