Do wypadku doszło 6 października zeszłego roku pod Zieloną Górą. Pijany kierowca subaru nie zatrzymał się do kontroli, a w czasie ucieczki przed policją staranował dwa samochody, donosi strona internetowa "Gazety Lubuskiej" . Samochodem kierował zamieszkujący w okolicach Zielonej Góry lekarz, Tomasz T.
Po zatrzymaniu nie chciał dmuchać w alkomat, a w zielonogórskim szpitalu nie było nikogo, kto chciałby pobrać mu krew. Personel szpitala tłumaczył się wtedy brakiem czasu. Sprawca wypadku wożony był od szpitala do szpitala. Krew pobrano mu dopiero w Nowej Soli, ponad 20 kilometrów od miasta. Pijany lekarz musiał, jak pisze "Gazeta Lubuska", zostać zakuty w kajdanki. Był agresywny, obrażał funkcjonariuszy i nie słuchał ich poleceń.
Decyzja prokuratury oznacza, że mężczyzna nie poniesie żadnej kary. Może ona zostać zaskarżona przez pokrzywdzonych w wypadku lub strony sprawy. Anna Dobrowolska z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze potwierdza, że prokuratura rejonowa podjęła taką decyzję. Okręgowa Prokuratura po południu wydała oświadczenie w tej sprawie. Chce skierowania lekarza na badania psychiatryczne, które ustalą czy może kierować samochodem. Wniosła też do Okręgowych Izb Lekarskich o powołanie komisji, która zdecyduje o tym czy Tomasz T. może nadal wykonywać swój zawód.
Oświadczenie Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze - więcej na Alert24