Alertowicze piszą o swoich "przeżyciach" z firmami kurierskimi

"Jeśli chodzi o wasz tekst nt. GLS, to przykro mi stwierdzić, że z firmą UPS jest jeszcze gorzej", "Z moich doświadczeń biznesowych z GLS wynika jedno: ta firma ma jasny cel - być najtańszą", "kurier ciągle zapewniał, że za "chwilkę" u mnie będzie. Czekam już 2 tygodnie" - sprawa kiepskich usług firm kurierskich wywołała gorącą dyskusję wśród naszych czytelników.

Tekst o niskim poziomie usług firmy kurierskiej GLS stał się początkiem dużej dyskusji Alertowiczów o problemach związanych z pracą kurierów. Pod naszym artykułem zostawiliście ponad 300 komentarzy. Pisaliście w nich nie tylko o opisanej przez nas firmie. Widać wyraźnie, że problem źle dostarczanych paczek jest powszechny.

"Ma być najtaniej"

Właściciel " dużego zakładu produkującego części mechaniczne" podzielił się z nami ciekawą obserwacją dotyczącą zasad pracy GLS. - Jestem klientem biznesowym tej firmy - napisał Alertowicz. - Z moich doświadczeń z GLS wynika jedno: ta firma ma jasny cel - być najtańszą - dodał.

Zdaniem czytelnika, spółka osiąga to dzięki kilku chwytom, które znacznie pogarszają jakość świadczonych przez nią usług, ale "zwiększają zyski właścicieli". Po pierwsze ma bardzo małą ilość oddziałów. - Zlecając odbiór paczki z Pomorza, trzeba czekać nawet tydzień zanim kurier będzie miał czas się zjawić. A dodzwonienie się do oddziału obejmującego tak duży obszar, to prawdziwy koszmar - czytamy.

Po drugie GLS płaci pracownikom "groszowe stawki". - Kurierzy dostają 40 gr za odbiór jednej paczki i 3 - 4 zł za jej dostawę - z mojej wiedzy wynika, że te stawki są od 2 do nawet 8 razy niższe od niektórych renomowanych firm - tłumaczy.

Maraton kuriera

Po trzecie firma stara się maksymalnie wykorzystać małą ilość wozów kurierskich. - GLS ma bardzo ograniczoną ilość wozów i tras między swoimi oddziałami, nasze paczki z południa na północ kraju docierały po 2 dni do oddziałów GLS - to fatalny wynik - uważa Alertowicz. - Kurierom dodatkowo "ładuje się do wozu ponad 100 paczek, na jedną 6-8 godziną trasę". - Załóżmy, że średnio klient odbiera 2 paczki. Tak więc aby rozwieźć przydzielony towar, kurier potrzebuje ok. 50 postojów. Na każdy ma więc tylko 7,5 minuty! To prawdziwy maraton - pisze.

- I jeszcze jedno. Wyobraźcie sobie, że teraz odbiorca detaliczny nie przygotował dokładnej kwoty pobrania i nie przyniósł jej w zębach... - opowiada Alertowicz.

Na dworze śnieg, więc nie przyjedziemy

Wiele waszych komentarzy i skarg dotyczyło także innych firm kurierskich. Maria z Lublina podkreśliła, że z kurierami GLS miała dobre doświadczenia. - GLS dzisiaj dotarł bezproblemowo (może przejęli się artykułem), a kurier musiał nawet się trochę przejść od drogi dojazdowej - napisała. Czytelniczka nie pozostawiła jednak suchej nitki na innej firmie - DHL. - Już dwukrotnie w ciągu 3 tygodni odbierałam przesyłki osobiście, ponieważ w DHL nic nie widzą złego w tym, że paczka leżakuje sobie u nich tydzień: "Przecież na dworze jest śnieg, a my mamy dużo zamówień" - czytamy.

Kuriera nie było, a... był?

- Próbowałam wysłać monitor w ramach reklamacji - jego producent zgodnie z regulaminem odbiera sprzęt poprzez kuriera firmy TNT - napisała Anna. Mimo, że kurier ani razu się z nią nie skontaktował, "centrum logistyczne poinformowało mnie, że kurier był u mnie, rozmawiał ze mną i stwierdził, że przesyłka nie była gotowa do odbioru".

- Za drugim razem sytuacja się powtórzyła, tylko wyjaśnienie kuriera się zmieniło - tym razem paczka "była zapakowana niezgodnie z regulaminem" - czytamy.

Albo pan odbierze, albo przyjadę za tydzień

- Niestety również kurierzy DHL traktują klientów jak przeciwników - napisał Karol Bielarski. Przy zamawianiu paczki, mężczyzna zaznaczył, że może ją odebrać jedynie w godzinach popołudniowych. - W trakcie porannych zajęć laboratoryjnych otrzymałem telefon od zdenerwowanego kuriera, który poinformował mnie, że czeka na mnie w akademiku - dodał.

Mężczyzna poinformował Alertowicza, że "zostawia paczkę na recepcji", a jeżeli klient się nie zgodzi, to pojawi się "za tydzień lub dwa". - To był zwykły szantaż - denerwuje się Bielarski.

Niska pensja - słaba usługa

Wielu internautów wzięło w obronę kurierów. Podkreślali, że to firmy ich zatrudniające, odpowiadają ze panujący bałagan, czy za zbytnie obciążanie swoich pracowników. - Człowiek jest zły, kiedy nie lubi swojej pracy. Kiedy pracodawca płaci mu groszowe stawki i tak jak w GLS daje mu za dużo zadań - argumentował nasz czytelnik.

Wielu z was podkreślało, że praca kuriera jest dorywcza i bardzo trudna. - To niewdzięczny i ciężki kawał chleba - napisał anonim. - Kurierzy to studenci, albo ludzie, którzy nie mają innego wyboru niż praca w firmie spedycyjnej. W tych miejscach, kto ma ręce i nogi ucieka jak najszybciej - dodał ktoś inny. - Jeżeli pracodawcy chcą wysoką jakość usług, niech zaczną płacić tyle, żeby ludzie nie uciekali po 3 miesiącach i zdobyli jakiekolwiek doświadczenie - napisał Dub.

- Weźcie pod uwagę, że kurierowi który do was jeździ, płacą 1-2 zł od paczki - za te pieniądze przeciążony pracownik pracuje po godzinach, rozwozi setki paczek i dźwiga je do nas na przysłowiowe 6 piętro. Generalnie chłopak wiedział w co się pakuje, ale my bądźmy wyrozumiali i nie wymagajmy za te 2 zł obsługi, jak w Sheratonie - kwitował KKK.

Więcej o: