W Marsylii od kilku dni panuje upał. Strażacy ogłosili zagrożenie pożarowe, nikogo nie wpuszczano do lasów. Do zakazów strażaków nie dostosowało się wojsko. Ogień zaprószyli żołnierze, którzy ćwiczyli na poligonie Carpiagne pod Marsylią. Ogień wywołany strzałami artyleryjskimi, szybko skierował się w stronę miasta.
Jak podaje serwis France24.pl ogień strawił 1200 hektarów sosnowych lasów, które otaczały miasto od południowo - wschodniej strony. Spłonęło także kilka domów w powiecie Trois Ponts. Ewakuowano 120 mieszkańców domu spokojnej starości w dzielnicy La Panouse na południu miasta oraz 90 osób z ośrodka dla niepełnosprawnych. Ponadto mieszkańcy około pięćdziesięciu domów na wschodnich przedmieściach opuścili je dobrowolnie. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Strażakom udało się w porę ugasić ogień, zanim płomienie wdarły się w głąb miasta. Teraz wschodni region kraju, w którym wybuchł pożar, patrolowany jest przez 135 policjantów. Ma to zapobiec grabieży mieszkań, które ocalały.
Był to największy i najgroźniejszy pożar od trzech lat, który wybuchł w Marsylii.