Pan Marcin w dni powszednia dojeżdża z Łodzi do Warszawy, gdzie pracuje. Opowiada, że przywykł do notorycznych spóźnień i "niezbyt wysokiego" komfortu wagonów. Jednak to, co działo się w czasie srogich mrozów wyprowadziło go z równowagi.
Opóźnienia sięgały nawet kilku godzin - W poniedziałek 5 stycznia pociąg z Łodzi wyjechał z półtoragodzinnym opóźnieniem. Na peronie stało kilkaset osób, według szacunków niektórych gazet nawet 1,5 tys. osób - napisał na Alert24 pan Marcin. - Ludzie stali na peronie przy mrozie minus 15 stopni przed dwie godziny, gdy pociąg ruszył zepsuł się w Skierniewicach, pasażerowie oczekiwali bez informacji ponowne 45 minut. To skandal - piekli się alertowicz.
Pan Marcin wysłał do PKP reklamację, w której szczegółowo opisał swoje kłopoty z dotarciem do Warszawy:
Czwartek 8 stycznia
- pociąg o godz. 6.30 z Łodzi Fabrycznej do Warszawy Wschodniej - uszkodzone było ogrzewanie w przedziałach pierwszego i drugiego wagonu;
- pociąg o godz. 16.20 z Warszawy Centralnej do Łodzi Fabrycznej - pociąg z Warszawy wyjechał o godz. 17, w Łodzi był grubo po godz. 19;
Piątek 9 stycznia
- pociąg o godz. 6.30 z Łodzi Fabrycznej do Warszawy Wschodniej - awaria ogrzewania w pierwszym wagonie klasy 2 licząc od czoła pociągu, przyjazd (o dziwo!) punktualny;
- pociąg o godz. 17 z Warszawy Centralnej do Łodzi Fabrycznej - odjazd z opóźnieniem 20 minut przyjazd do Łodzi Fabrycznej o godz. 19. Dodatkowo brak ogrzewania w 1 i 2 wagonie klasy 2 licząc od czoła pociągu. W przejściach między wagonami leżał śnieg. Dodatkowo uszkodzone były drzwi wejściowe, brak możliwości ich zamykania, przecież to grozi wypadnięciem podczas jazdy);
Pan Marcin pisze, że temperatura w wagonach równa była temperaturze na zewnątrz. - Pasażerowie podróżowali w czapkach, szalikach, rękawiczkach, kurtkach - pisał pan Marcin - Warunki są fatalne, urągają ludzkiej godności.
Kiedy skontaktowaliśmy się z rzecznikiem PKP Intercity i powiedzieliśmy, że chodzi o połączenie Warszawa-Łódź najpierw usłyszeliśmy westchnięcie - Opisane zdarzenia wydarzyły się we wtorek i środę, kiedy były mrozy, które niestety uniemożliwiły lub opóźniły wyjazd pierwszych pociągów na trasę, a później spowodowały uszkodzenia techniczne na trasie do i z Warszawy - tłumaczy nam Agata Moczulska, p.o. rzecznika prasowego PKP Intercity S.A.
Jak się okazuje 8 i 9 stycznia ogrzewanie siadło... z powodu warunków atmosferycznych - Jeśli można naprawić ogrzewanie w trakcie jazdy pociągu, to się je naprawia. Jeżeli nie, to bardzo przepraszamy, ale taki wagon może zostać naprawiony dopiero po przyjeździe na stację postojową - tłumaczy .
A kilkugodzinne obsuwy w rozkładzie jazdy? No cóż - Nie udało się o czasie zestawić składów na trasy i stąd te opóźnienia - tłumaczy wyczerpująco pani rzecznik - Bardzo przepraszamy wszystkich podróżnych za problemy i opóźnienia. W miarę możliwości modernizujemy pociągi lub naprawiamy usterki, aby takie sytuacje nie miały miejsca - zapewnia Agata Moczulska z PKP Intercity S.A. Masz podobną historię? Poinformuj Alert24
Zaprzyjaźniony serwis Deser.pl dostał od "sir Roberta" zdjęcie i taką historię - Odszukałem w swoim archiwum fotkę z 2006 roku - pisze Sir Robert - Jechałem z Gdańska do Jeleniej Góry nocnym pociągiem pośpiesznym, dla wygody w pierwszej klasie. Stopniowo robiło się coraz chłodniej, aż wreszcie zrobiło się tak zimno, że nie dało się zmrużyć oka. Nad ranem odsłoniłem okno, a to, co zobaczyłem pokazuje fotografia. Podróż odbywała się w okresie ferii i podejrzewam, że skład pociągu pochodził z "rezerw mobilizacyjnych". Rzecz jasna zimno pierwszej klasy jest jakby szlachetniejsze, więc się nie uskarżam - pisze czytelnik serwisu Deser.pl