Pożar wybuchł w poniedziałek ok. godz. 19 na ul. Przyborowskiego. Ogień objął nie tylko mieszkania ale także część dachu. Budynek nie był zamieszkany.
- Kamienica nie była zamieszkana, jednak od kilku lat koczowali w nim bezdomni i to oni mogli zaprószyć ogień - napisał na Alert24 adasco.
Niewielki pożar okazał się trudny do ugaszenia, ponieważ strażacy nie mogli wejść do środka budynku.
- Ściany mogły się w każdej chwili zawalić. Nie mogliśmy wejść do środka. Ściągnęliśmy na miejsce drabinę i dwa podnośniki, ponieważ pożar mogliśmy ugasić jedynie z góry, a to znacznie wydłużyło czas akcji - powiedział oficer dyżurny łódzkiej straży pożarnej.
Akcja trwała prawie dwie godziny. Pożar gasiło siedem jednostek straży pożarnej.
Ogień w kamienicy wybuchał już kilka razy. Ostatnim razem przed Bożym Narodzeniem.
- Właściciel budynku zupełnie nie interesuje się jego stanem, podobnie jak władze miasta. Mam nadzieję, że dzisiejszy pożar wpłynie na decyzje o likwidacji tej rudery - dodaje adasco.