O sprawie pisaliśmy wczoraj wieczorem. Alert24 o sytuacji poinformowali pasażerowie, którzy nie mogli wrócić do domu. Złościli się, że komunikat był lakoniczny, brakuje informacji co się dzieje. Na nogi postawiono całą policję, ponieważ nie było wiadomo, którego z dworców może dotyczyć zgłoszenie.
Alarm bombowy w Katowicach. Fałszywy
Ludzie byli zdezorientowani. Zawieszono kursy pociągów i autobusów. - Ewakuacja niby była, ale po tym jak część pasażerów wyszła z pociągu do Gliwic, reszta normalnie odjechała, nikt nie wiedział czemu, skoro minutę wcześniej zapowiadano całkowite wstrzymanie ruchu pociągów. Część pociągów normalnie odjechała, ale bez wszystkich pasażerów. Kobieta, która informowała o natychmiastowej ewakuacji miała tak wystraszony głos, że woleliśmy wysiąść i jechać autobusem - napisały na Alert24 Natalia i Asia.
Cała sytuacja trwała prawie do godz. 20. - Pociągi i autobusy jeździły spóźnione, ale sytuację udało się stosunkowo szybko rozładować. Wielkich tłumów nie było - poinformowali nas Alertowicze.
Policja szuka człowieka, który poinformował o podłożeniu bomby. Za taki "żart" grożą nawet 2 lata więzienia. Jacek Pytel, rzecznik miejskiego komendanta w Katowicach, nie zdradza, jak wyglądają poszukiwania. Wiadomo, że "trwają czynności".
W ostatnim czasie nie było podobnych zgłoszeń.
Zagłosuj na stronę www.alert24.pl w konkursie Webstarfestival!