- Do niedawna osoby korzystające z basenu mogły przebierać się w dwóch osobnych szatniach: męskiej i damskiej i korzystać z odrębnych toalet: męskiej i damskiej. Od 1 marca obydwie szatnie są koedukacyjne i wszyscy korzystają z tych samych szatni, toalet i pryszniców - skarży się nasza czytelniczka.
Domyśla się, że zmiana to efekt tego, że z sosnowieckiej pływalni korzysta znacznie więcej mężczyzn niż kobiet.
- Musieli nieraz czekać w kolejce na kluczyk do szafki w męskiej części. Teraz mają ich do dyspozycji więcej. Problem w tym, że ludzie nie myją już całego ciała przed skorzystaniem z basenu. Trudno rozebrać się do naga przed obcymi mężczyznami czy kobietami - pisze na Alert24 mieszkanka Sosnowca.
Boi się, że efektem będzie sanitarna katastrofa i zamknięcie basenu.
- Być może szatnie koedukacyjne są rozwiązaniem nowoczesnym i europejskim, gdyż mężczyźni wiedzą, jak zbudowane są kobiety, i odwrotnie. To jednak zbyt rewolucyjne - kwituje.
Rafał Łysy, rzecznik sosnowieckiego urzędu miasta, przekonuje, że obawy kobiety są przesadzone.
- Postanowiliśmy skończyć ze sztucznym podziałem na szatnię męską i damską. Tym bardziej że w męskiej często były zajęte wszystkie szafki, a w damskiej tylko parę - mówi Łysy. Dodaje, że dzięki zmianom z pływalni może korzystać więcej osób.
- Jednocześnie nocami trwają prace przy prysznicach. Będą koedukacyjne, ale za kilka dni każda osoba będzie miała zapewnioną całkowitą intymność - mówi.