Jest jeszcze za wcześnie, żeby precyzyjnie oszacować straty - jednak wstępne oceny wskazują, że produkcja krajowa karpia zmniejszyła się w tym roku o 10-15 proc. Oznacza to ok. 1000 ton karpi mniej.
- Miejmy nadzieje, że ceny detaliczne podskoczą nie więcej niż o 1-2 zł w porównaniu do zeszłego roku. Choć lokalnie mogą to być większe wahania. Bardzo wielu hodowców poniosło poważne straty. Niektórzy z nich mówią, że żeby wyjść na swoje w tym roku, powinni sprzedawać karpia nawet po 20 zł - przyznaje dr Mirosław Kuczyński z Zakładu Gospodarki Rybackiej PAN. Według prognoz karp będzie najdroższy na południu Polski, bo tam hodowcy najbardziej ucierpieli.
- Wirus KHV, choć dziesiątkuje karpie, nie jest groźny dla ludzi i nie zagraża też innym gatunkom ryb - uspokaja dr Kuczyński. Jednak to nie jedyny problem, z którym musieli zmierzyć się w tym roku hodowcy karpi - chłodna wiosna i załamanie pogody w lecie również nie sprzyjały hodowli. Zmieniło się również prawo.
- Ze względu na nowe przepisy w przyszłym roku z karpiem może być jeszcze gorzej - mówi dr Kuczyński. - Zgodnie z rozporządzeniem wydanym w tym roku przez ministra środowiska, hodowcy nie mają już prawa płoszyć czy eksterminować zwierząt rybożernych - tłumaczy. Oznacza to, że hodowcy będą musieli znaleźć nowy sposób, żeby chronić swoje stawy, bo odstrzeliwanie ptaków rybożernych nie wychodzi już w grę. - Może to doprowadzić do tego, że w przyszłym roku karpi będzie jeszcze dużo mniej - ocenia dr Kuczyński.
100 najlepszych zdjęć roku agencji Reuters [NIESAMOWITE FOTO] >>