- Mieszkam w West Kirby niedaleko Liverpoolu, gdzie jest w miarę spokojnie. We wtorek istniało zagrożenie, że zostaną zniszczone sklepy w Centrum handlowym Liverpool One. Apple Store sprzątnął swoje komputery przed zamknięciem. Kawiarnie i sklepy na Bold Street m.in. sławna Leaf Cafe zamykają drzwi wcześniej ok 17.00 - napisała na Alert24 Joanna Boguszewska.
Podobne wrażenia ma inna czytelniczka Alertu - W zeszłym tygodniu przeprowadziłam sie z Croydon, gdzie doszło do zamieszek. Znajomy, który nadal tam mieszka, powiedział nam tylko przez telefon, ze wszystkie sklepy, nawet Tesco, normalnie otwarte 24 godziny na dobę, zamkneli w okolicach 16-17 po południu - pisze.
Jak informuje, okoliczni mieszkańcy zebrali się wczoraj i dzisiaj za sprzątanie dzielnicy. Widać też dużo więcej policji - Dzisiaj po południu na Hammersmith było bardzo dużo policji, nawet Scotland Yard. Helikoptery, samochody policyjne (cały czas na sygnałach), policjanci maszerujący i na motorach. Generalnie straszny zamęt i bardzo dużo ludzi. Patrole policyjne stały na wszystkich przystankach, przy każdym wejściu do metra - pisze.
- Mieszkam niedaleko bogatej dzielnicy i tam wczoraj porządku pilnowali policjanci, ale też ochroniarze przy każdym budynku. Dwóch pilnowało nas w parku dla dzieci, który zamknęli przed czasem, żeby policja mogła przeszukać teren - pisze nasza czytelniczka
- W żadnych przekazach się o tym nie dowiecie ale w mniejszych miejscowościach tez dochodzi do starć. Jestem z Milton Keynes, około 110 km na polnoc od Londynu. Dzisiejszej nocy doszło do starć - pisze "On z Milton Keynes". Jak pisze nasz czytelnik, jeden dom został podpalony, helikoptery policyjne krążyły na niebie. - Ludzie rożnych narodowości łączą się na facebooku by się bronić. Czekamy na noc - pisze nasz czytelnik.
Jak informują brytyjskie media. Dziś w nocy było spokojniej. Policja interweniowała w Londynie przeciwko grupie 150 mężczyzn , ale w większości mediów pojawiają się informacje o "czasie zapłaty" i aresztowaniach uczestników zamieszek.
Do pierwszych zamieszek doszło 6 sierpnia w północnej dzielnicy Londynu Tottenham, gdzie demonstracja przeciwko zastrzeleniu dwa dni wcześniej przez policję podejrzanego mężczyzny przybrała gwałtowny przebieg. We wtorek pojawiły się informacje, że nie ma dowodów na to, iż broń, którą znaleziono przy zastrzelonym mężczyźnie, została użyta. Początkowo policja twierdziła, że zabity - Mark Duggan - strzelał do funkcjonariuszy zanim sam został trafiony policyjną kulą.
Zamieszki w Anglii - pozamykane sklepy, zniszczone samochody [WASZE ZDJĘCIA]>