Zobacz też - Trzecia noc zamieszek. Wozy pancerne na ulicach
- Mieszkam na Wimbledonie. Już po 14 zamknięto wszystkie sklepy, banki, kawiarnie i całe centrum handlowe. Rozruchy są tu spodziewane w każdej chwili - pisze na Alert24 Magda. Jak mówi nasza czytelniczka, w Wimbledonie było wczoraj spokojnie, jednak leży niedaleko Croydon, dzielnicy, która we wczorajszych zamieszkach ucierpiała najbardziej.
- Mieszkam ok. 10 minut od centrum Wimbledonu, ale w mieście słychać już syreny - dodaje Magda.
- Na Lewisham policja stoi z megafonami i każe wszystkim wracać do domu, wszystkie sklepy zostały przed chwila pozamykane. Ludzie biegają po ulicy jak nigdy, jest chaos - pisze na facebooku Gazeta.pl Karol. - Od strony Catford zbiera sie kolejna grupka idiotów gotowych na zadymę. Jeżeli wojsko nie wejdzie do gry to nie wiem, co tu się będzie dziś działo - dodaje.
"Cały czas słyszymy syreny policji i straży pożarnej"
Jak donosi na Twitterze Darren Little, reporter Sky News, sklepy w centrum Coventry też zamknęły się wcześniej. Właściciele barykadują wejścia. Według lokalnych dziennikarzy, zamknięto także wcześniej sklepy w Wolverhampton.
Jak powiedział dziś David Cameron, premier Wielkiej Brytanii, dziś na ulicach Londynu ma pojawić się 16 tysięcy policjantów. Wczoraj było ich 6 tysięcy. Jak podaje Sky News, do stolicy mają dziś przybyć posiłki z 26 angielskich miast. To, według telewizji, około 60 procent wszystkich policjantów w Wielkiej Brytanii.
Oto mapa zamieszek w Londynie
W obliczu pojawiających się głosów nawołujących do bardziej zdecydowanych ruchów, policja poinformowała, że może zacząć używać gumowych kul. Gdyby tak się zdarzyło, byłby to pierwszy w Wielkiej Brytanii wypadek użycia broni palnej przeciwko demonstrantom.
Dziś mieszkańcy, organizując się przez kanał " Riotcleanup" na portalu społecznościowym Twitter zaczęli sprzątać po zamieszkach. W akcji sprzątania wzięły udział setki ludzi.
Zamieszki w Londynie "Czujemy się zagrożeni, policja jest bezradna"
5 sierpnia policja zastrzeliła 29-letniego Marka Duggana, który oddawał strzały do funkcjonariuszy. To jego śmierć stała się bezpośrednim impulsem do zamieszek w Londynie i innych brytyjskich miastach. Do niepokojów doszło wczoraj- oprócz Londynu - w Birmingham, Liverpoolu, Manchesterze i Bristolu. Uczestnicy zamieszek niszczą witryny, rabują sklepy i dewastują okolicę. W ogniach stanęły też dziesiątki budynków.
Jesteś w Wielkiej Brytanii? Alert24 czeka na Twoje zdjęcia i relacje