Chiny oburzone na Niemcy. Piszą o prowokacji i "ciężkim naruszeniu". Ambasadorka wezwana do MSZ

Szefowa dyplomacji Niemiec nazwała prezydenta Chin dyktatorem. Na reakcję Pekinu nie trzeba było długo czekać.
Zobacz wideo Czy budżet udźwignie propozycję Trzeciej Drogi, by skrócić czas oczekiwania na specjalistę do 2 miesięcy?

Chiny ostro skrytykowały minister spraw zagranicznych Niemiec Annalenę Baerbock za to, że nazwała chińskiego prezydenta Xi Jinpinga "dyktatorem".

Rzeczniczka chińskiej dyplomacji Mao Ning powiedziała w poniedziałek, że słowa niemieckiej minister są ekstremalnym absurdem i ciężkim naruszeniem politycznej godności Chin a także otwartą polityczną prowokacją.

Jak dodała, Pekin jest głęboko niezadowolony z powodu tej sytuacji i zareaguje na drodze dyplomatycznej. Chwilę później pojawiła się informacja, że chiński MSZ wezwał na rozmowę niemiecką ambasadorkę w Pekinie Patricię Flor. 

"Putin i inni dyktatorzy"

Podczas ubiegłotygodniowej wizyty w USA Baerbock mówiła w wywiadzie dla stacji Fox News o wojnie w Ukrainie: - Gdyby Putin wygrał tę wojnę, jaki byłby to sygnał dla innych dyktatorów na świecie, takich jak Xi, chiński prezydent? Dlatego Ukraina musi wygrać tę wojnę – oceniła.

Rząd w Berlinie przygotował w lipcu wyraźne wytyczne w sprawie podejścia do Chin oraz, po wielomiesięcznych negocjacjach wewnątrz koalicji, przyjął strategię wobec Chin. Ma ona wskazać drogę rozbudowy relacji gospodarczych i politycznych z Chinami bez narażania własnych wartości i interesów.

Chiny są najważniejszym partnerem handlowym Niemiec. Przedstawiając strategię Annalena Baerbock mówiła, że Pekin pozostaje dla Niemiec partnerem, konkurentem i systemowym rywalem. – Aspekt systemowej rywalizacji coraz bardziej wysunął się w ostatnich latach na pierwszy plan (…) Strategia ma pokazywać, że jesteśmy realistyczni, ale nie naiwni – dodawała. (AFP/szym)

Opracowanie: Wojciech Szymański 

Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle

 
Więcej o: