"Der Spiegel": Gdyby nie ci dwaj niemieccy politycy, Polska mogłaby mieć już pieniądze z KPO

Dwaj niemieccy eurodeputowani odegrali kluczową rolę w skłonieniu szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen do zajęcia twardego stanowiska w kwestii wdrożenia mechanizmu praworządności wobec Polski i Węgier - czytamy w najnowszym wydaniu tygodnika "Der Spiegel".

Autor materiału opublikowanego w "Der Spiegel", Ralf Neukirch, nawiązał w swojej analizie do wydarzeń z końca grudnia 2020 roku. W tym czasie miały miejsce negocjacje między Parlamentem Europejskim a Radą Europejską w sprawie wprowadzenia mechanizmu praworządności. Celem nowych przepisów miała być możliwość zablokowania wypłaty funduszy europejskich krajom, które sprzyjają korupcji lub ograniczają niezawisłość wymiaru sprawiedliwości. "Parlament oponował za twardą regulacją, Rada bagatelizowała sprawę" - pisze dziennikarz "Spiegla".

Zobacz wideo Przedsiębiorcy pytają Tuska wprost: Czy macie już przygotowany plan zmian?

Zarówno socjaldemokraci (Partia Europejskich Socjalistów), jak i chadecy (Europejska Partia Ludowa) skłonni byli zaakceptować kompromis. Decydująca rola przypadła przedstawicielom europejskich Zielonych (Europejska Partia Zielonych) i Liberałów (Porozumienie Liberałów i Demokratów na rzecz Europy). "Europoseł niemieckich Zielonych Daniel Freund i Moritz Koerner z niemieckiej liberalnej Wolnej Partii Demokratycznej FDP uznali propozycję kompromisu za niewystarczającą. Rozmowy były kontynuowane. PE udało się przeforsować część swoich postulatów" - czytamy w "Spieglu".

Witold Waszczykowski (zdjęcie ilustracyjne) Były minister z PiS wskazuje najlepszego kandydata na prezydenta

Presja europosłów na Ursulę von der Leyen

„Walka obu europosłów o praworządność zwiększyła presję na Ursulę von der Leyen, aby wreszcie zajęła się Polską i Węgrami" - pisze Ralf Neukirch. Zamrożenie unijnych środków dla obu krajów także było zasługą wytrwałości tego "niezwykłego duetu". "Von der Leyen była maksymalnie wkurzona, ale nie mogła zignorować europosłów" - zaznaczył autor. Jego zdaniem Freund i Koerner nie byli osamotnieni w walce o praworządność, jednak odegrali "kluczową rolę" w naprowadzeniu Parlamentu Europejskiego na konfrontacyjny kurs.

Ursula von der Leyen nie spieszyła się z wdrożeniem mechanizmu praworządności przeciwko Węgrom i Polsce. Szefowa KE nie pragnęła konfliktu. Wyszukiwała coraz to nowych powodów do opóźniania. Źródła w Komisji Europejskiej podają, że von der Leyen była gotowa do wypłacenia Polsce i Węgrom środków z Planu Odbudowy i miała początkowo poparcie większości krajów UE.

Groźba procesu przed TSUE

Freund i Koerner jednak "nie odpuszczali" - pisze Neukirch. "Państwo prawa w Europie płonie. Niech się Pani tym zajmie" - apelował Koerner w PE w grudniu 2020. Trzy miesiące później Freund zagroził KE skierowaniem sprawy do Trybunału Sprawiedliwości UE. W październiku 2021 roku PE rzeczywiście postanowił zaskarżyć KE z powodu bezczynności. Wyrok nie zapadł, ponieważ von der Leyen zmieniła kurs wobec Węgier i Polski - tłumaczy "Der Spiegel".

Andrzej Duda i Julia Przyłębska (lipiec 2020) Kluczową rolę odegrał Duda. Większość w TK rwała do obalenia Przyłębskiej

Ralf Neukirch zwrócił uwagę, że w sprawie mechanizmu praworządności u von der Leyen interweniowali także inni europosłowie, w tym była niemiecka minister sprawiedliwości Katarina Barley oraz wiceprzewodnicząca KE Vera Jourowa. "Jednak sojusz Zielonych i Liberałów był decydującym czynnikiem w kwestii zajęcia stanowiska przez Parlament Europejski" - podsumowuje dziennikarz "Spiegla" Neukirch.

Autorem tekstu jest Jacek Lepiarz. Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle.

 
Więcej o: