"Rozpętanie przez nazistowskie Niemcy wojny światowej, wymordowanie sześciu milionów Żydów i innych mniejszości, a także systematyczne plądrowanie podbitych terenów i związany z tym rabunek ludzi (robotników przymusowych), maszyn czy cennych dóbr konsumpcyjnych nie mają sobie równych w historii ludzkości. Niemcy nigdy nie zapłaciły za to reparacji. Ku oburzeniu dwóch krajów: Grecji i Polski" - pisał w poniedziałek regionalny niemiecki dziennik "Rheinische Post".
Autor analizy Martina Kessler przypomina, że niedawno komisja polskiego parlamentu oszacowała szkody wyrządzone przez Wehrmacht, SS i Gestapo podczas II wojny światowej w Polsce na "niewyobrażalną sumę 1,3 bln euro, ponad jedną trzecią niemieckiego produktu krajowego brutto", podczas gdy greckie żądania to około 300 mld euro. "Szczególnie strona polska nie odpuszcza i stale stawia temat reparacji na porządku dziennym" - pisze autor, cytując zapowiedzi wiceministra spraw zagranicznych Arkadiusza Mularczyka z grudnia ub. roku, że przy każdej okazji będzie on poruszać tę sprawę na forum ONZ, Rady Europy czy Unii Europejskiej.
Gazeta pisze, że dla niemieckiego rządu, obojętnie z jakiej opcji politycznej pochodzi, roszczenia reparacji to "twardy orzech do zgryzienia". "Ogólnie rzecz biorąc, uznaje on winę nazistowskiego państwa. I zdaje sobie sprawę z ogromu zbrodni, wyrządzonych przez brutalny reżim Hitlera wielu państwom. Ale jest także świadom znaczenia tego tematu dla polityki wewnętrznej" - pisze autor. I przypomina znaną argumentację strony niemieckiej, która oficjalnie odrzuciła żądania reparacji, jak również argumenty Polski i Grecji.
Debaty o reparacjach są trucizną dla stosunków między krajami. Pokazała to już I wojna światowa z ogromnymi zobowiązaniami reparacyjnymi Niemiec
- ocenia Martin Kessler. I dodaje, że narzucenie Niemcom w 1919 roku ogromnych reparacji, które zrujnowały kraj, przyczyniło się do wzrostu popularności Hitlera i jego mowy nienawiści.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
"Nawet jeśli roszczenia Greków i Polaków mają teraz o wiele lepszą podstawę, to prawie 80 lat po wojnie znów stworzyć podziały i trwale zaszkodzić przyzwoitym relacjom z obu tymi państwami" - pisze niemiecki dziennikarz. I przypomina, że Niemcy przyznały indywidualne odszkodowania zarówno greckim, jak i polskim ofiarom, na przykład poprzez fundusz na rzecz byłych robotników przymusowych 20 lat temu.
Dodaje, że Niemcy muszą pamiętać o tym, że "nie mogą po prostu odsunąć na bok tych żądań, ale przynajmniej symbolicznie i moralnie stale muszą wyznawać swoją winę". "Dlatego rząd federalny powinien hojnie wspierać instytucje kultury pamięci w oby krajach. A politycznie powinien powstrzymać się od wszystkiego, co mogłoby zostać zinterpretowane jako bezduszność - jak na przykład całkowity brak zrozumienia dla wysokości żądań reparacyjnych" - pisze Kessler.
Ocenia, że "oczywiście także polityka odgrywa w tej sprawie dużą rolę". "Polski rząd narodowo-konserwatywnej partii PiS wykorzystuje wizerunek Niemiec jako wroga, aby zapunktować w polityce wewnętrznej przed nadchodzącymi wyborami. W Grecji temat reparacji wykorzystał jak pierwszy były lewicowo-populistycznych rząd Aleksisa Ciprasa. Niemcy muszą się z tym pogodzić. Bowiem moralna wina pozostaje" - stwierdza niemiecki dziennikarz.