- Nie mogę po prostu siedzieć i czekać na deportację do Rosji - ubolewa Maksym Paszczenko. Rosjanin jest żonaty z Ukrainką i w ostatnich latach mieszkał głównie w Ukrainie. Ale od 24 lutego, gdy rozpoczął się rosyjski atak na ten kraj, ukraińskie służby migracyjne przestały przyjmować dokumenty od Rosjan. - Nie mogę przedłużyć pozwolenia na pobyt - mówi.
Paszczenko jest jednym ze 175 tys. obywateli Rosji, którzy już przed rosyjską ofensywą mieli w Ukrainie pozwolenie na pobyt i pozostają na jej terytorium. Ich status reguluje ustawa i przepisy o cudzoziemcach. Jednak od początku rosyjskiej agresji Państwowa Służba Migracyjna Ukrainy przestała przedłużać pozwolenia. W niektórych przypadkach obywatelom Rosji grozi nawet deportacja. Paszczenko mówi, że wśród jego znajomych są już ludzie z taką pieczątką w paszporcie. Sam boi się deportacji, bo w Rosji brał udział w opozycyjnych protestach, a w Ukrainie jako wolontariusz zbiera datki dla ukraińskiej armii.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Maksym Goszkowski również nie ma już pozwolenia na pobyt i jest zagrożony deportacją. Od ponad dziesięciu lat mieszka w Ukrainie, gdzie angażuje się jako wolontariusz od czasu Euromajdanu w 2013 roku. Już od ośmiu lat trwa jego proces naturalizacji w Ukrainie, ale aby ostatecznie otrzymać obywatelstwo ukraińskie, musi najpierw zostać zwolniony z obywatelstwa rosyjskiego. A tego nie udało mu się załatwić. - Musiałbym pojechać do Rosji, ale tam trafiłbym do więzienia. Brałem udział w protestach na kijowskim Majdanie, byłem wolontariuszem w Donbasie i wydobyłem zmarłych z Iłowajska. W Rosji na pewno czekają na mnie zarzuty karne - zaznacza.
W pierwszych dniach wojny sygnał od władz ukraińskich dawał nadzieję zarówno Paszczence, jak i Goszkowskiemu. Kijów zapewniał, że cudzoziemcy w Ukrainie mogą przedstawić także dokumenty, które utraciły ważność. Goszkowski z ulgą zaangażował się w wolontariat, pomagając w zdobywaniu kamizelek ochronnych dla ukraińskich żołnierzy. Ale w maju został niespodziewanie zatrzymany w punkcie kontrolnym w obwodzie połtawskim i przewieziony do służby migracyjnej w celu kontroli. Kilka godzin później miał już w paszporcie pieczątkę, zgodnie z którą musiałby wyemigrować do swojego kraju pochodzenia lub do kraju trzeciego. Został jednak w Ukrainie i złożył skargę do sądu przeciwko decyzji urzędu.
Według służby w ciągu ostatnich sześciu miesięcy taką pieczątkę w paszporcie otrzymało 635 obywateli Rosji. Ksenia Prokonowa, prawniczka specjalizująca się w prawie migracyjnym, mówi, że działania agencji są formą reakcji obronnej na niespodziewaną wojnę. Ale teraz brakuje pewności prawnej w relacji między organem a cudzoziemcami. - Od początku wojny obywatele Rosji i Białorusi nie mogą zdać się na żadne decyzje ani okoliczności, które pojawiają się w komunikacji ze służbami migracyjnymi - tłumaczy prawniczka.
Prokonowa otrzymała dziesiątki próśb o pomoc prawną od obywateli Rosji i Białorusi. Każda sytuacja jest inna, ale prawniczka zauważa, że ??obecnie w prawie niemożliwe jest, aby osoby posiadające rosyjskie paszporty przedłużyły swoje pozwolenia na pobyt lub uzyskały ukraińskie paszporty. Uważa ona, że ??służby migracyjne powinny lepiej uregulować swoje relacje z obywatelami Rosji, zamiast ich ignorować.
Na zapytanie Deutsche Welle urząd poinformował, że czeka "na uchwalenie przez parlament ustawy regulującej postępowanie z obywatelami państwa-agresora". Do tego czasu wnioski obywateli Federacji Rosyjskiej zostają zamrożone. Służba informuje, że sama przedłożyła rządowi do rozpatrzenia projekt przepisów dotyczących postępowania z obywatelami Rosji.
Prawnik Wołodymyr Szbankow mówi, że dopóki nie będzie oficjalnych regulacji, państwo będzie zamieniać ludzi w "nielegalnych imigrantów". To stwarza zagrożenie dla kraju. - Z perspektywy bezpieczeństwa kraju logiczne byłoby zarejestrować takie osoby. Oni sami przychodzą do władz, bo czegoś potrzebują, więc przejdą wszystkie niezbędne kontrole i przedstawią wszystko, co jest wymagane - podkreśla Szbankow w rozmowie z DW. Prawnik dodaje, że obecne zachowanie służb migracyjnych zmusza ludzi do tego, aby ukrywać się przed służbami. A to szkodzi bezpieczeństwu państwa.
Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) zaznacza, że w Ukrainie nie ma zakazu azylu dla obywateli rosyjskich. Biuro nie monitoruje jednak innych procedur legalizacyjnych, w tym przedłużania zezwoleń na pobyt. Wskazuje jednak, że istnieją "pewne problemy z dostępem do procedury azylowej".
Maksym Paszczenko podkreśla, że ??chce otrzymać ukraińskie obywatelstwo. Jeśli jego problem nie zostanie rozwiązany, on i jego żona z Ukrainy osiedlą się w innym europejskim kraju. - Zamiast zyskać Ukraińca, Ukraina straci jeszcze jedną obywatelkę - mówi.