Zgodnie z rozporządzeniem kobieta ubiegająca się o aborcję musi przedstawić zaświadczenie od specjalisty, że „zapoznała się z czynnikami wskazującymi na obecność funkcji życiowych zarodka". Oznacza to, że kobiety przed przerwaniem ciąży muszą posłuchać bicia serca płodu.
Rozporządzenie wejdzie w życie w czwartek, 15 września.
Do tej pory obowiązujące na Węgrzech przepisy pozwalają przerwać ciążę do dwunastego tygodnia, jeśli kobieta powoła się na trudną sytuację osobistą. Kobiety muszą jednak poddać się obowiązkowym konsultacjom.
Rządzący od 2010 roku premier Viktor Orban lubi przedstawiać się jako obrońca chrześcijańskich wartości i ideału tradycyjnej rodziny. Jednocześnie ma świadomość, że niemal całkowity zakaz aborcji – jak w Polsce – byłby na Węgrzech wyjątkowo niepopularny. Najnowsze zaostrzenie przepisów zwiększa jednak presję na kobiety, które już znalazły się w trudnej sytuacji z powodu niechcianej ciąży – alarmują organizacje broniące praw kobiet.
Z pomysłem, aby słuchanie tonów serca zarodków było warunkiem dokonania aborcji, wyszła prawicowa partia ekstremistyczna Mi Hazank Mazgalom (Ruch Naszej Ojczyzny).
Po wyborach parlamentarnych w kwietniu ubiegłego roku ugrupowanie to po raz pierwszy weszło do parlamentu. Mimo, iż partia należy do opozycji, cieszy się aprobatą obecnego rządu i otrzymuje wsparcie w prorządowych mediach. (DPA/dom)
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle