"Drugi raz z kolei Francję czekają wybory decydujące o losie kraju. Sondaże pokazują, że kandydaci rządzącej niegdyś Partii Socjalistycznej czy Republikanów są za słabi, aby wejść do drugiej tury. Czasy, kiedy w uporządkowany sposób władzę przejmowała prawicowa albo lewicowa większość to już przeszłość. Jeśli wierzyć ośrodkom badania opinii o zwycięstwo znowu powalczą Emmanuel Macron i Marine Le Pen" - czytamy w środę (06.04.22) w niemieckim dzienniku "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Gazeta zauważa, że ubiegający się o reelekcję prezydent Macron nie zdecydował się na poważniejsze zmiany swojego programu dotyczącego polityki europejskiej. Co innego Le Pen, która poddała go gruntownej rewizji. "Nie dąży już do frexitu (wyjścia Francji z UE), inaczej niż pięć lat temu nie planuje też referendum w sprawie wycofania euro. Mimo tego nie sposób nie słyszeć u niej wrogich Europie tonów. Dotyczy to zwłaszcza relacji francusko-niemieckich" - ocenia paryska korespondentka FAZ.
Jak czytamy, Le Pen chce skończyć ze współpracą z Niemcami w obszarze wojskowości. Konkretnie chodzi o wycofanie Francji z niemiecko-francusko-hiszpańskiego projektu rozwoju nowego systemu bojowego w lotnictwie wojskowym (FCAS), czy wspólnego projektu budowy nowych czołgów. Le Pen pisze w swoim programie, że taka kooperacja stoi w sprzeczności z jej wizją suwerennej obronności. Kandydatka na prezydenta zapowiada też, że wycofa francuskie poparcie dla pomysłu przydzielenie Niemcom stałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
Niemiecka gazeta zauważa, że zwycięstwo Le Pen może oznaczać opuszczenie przez Francję zintegrowanych struktur wojskowych NATO, do których po dziesięcioleciach ponownie wprowadził Francję w 2009 roku Nicolas Sarkozy. Odtąd Paryż znowu ma swoich oficerów w strukturach dowódczych i bierze udział w podejmowaniu niemal wszystkich decyzji. "Le Pen chce się z tej integracji wycofać. Francuskich żołnierzy nie można by wówczas wysyłać pod dowództwem NATO do zabezpieczania wschodniej flanki (…) Byłby to koniec wspólnych europejskich wysiłków obronnych" - czytamy.
FAZ zawraca uwagę, że mimo rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie Le Pen nadal opowiada się za sojuszem z Rosją, w ramach którego ma być rozwijana współpraca w walce z terroryzmem i to "bez obaw o amerykańskie sankcje". Kandydatka na prezydenta idzie też na konfrontację z UE w sprawie polityki migracyjnej. Chce też przywrócenia regularnych kontroli na granicach.
Jak czytamy, w przypadku wyborczego zwycięstwa Le Pen chce zmienić francuską konstytucję i wpisać do niej, że umowy międzynarodowe nie mogą stać ponad ustawą zasadniczą. Le Pen przypomina o wyroku niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, który podważył pozycję Trybunału Sprawiedliwości UE oraz o wyroku polskiego Trybunału Konstytucyjnego o wyższości krajowej" konstytucji nad prawem unijnym.
"Le Pen chce iść ramię w ramię z premierami Polski i Węgier Morawieckim i Orbanem. Jest zdania, że uda jej się zwrócić Unię Europejską do jej korzeni, do Europy ojczyzn" - czytamy.
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle.