Z materiału zgromadzonego w śledztwie wynika, że Grzegorz Stanisław W. jest "zimnym, pozbawionym empatii seryjnym mordercą" – powiedziała w czwartek niemiecka prokurator. Prokuratura żąda dożywotniego pozbawienia wolności w izolatce.
Po 46 dniach rozpraw, proces rozpoczęty w listopadzie 2019 roku zbliża się do końca. Po prokuraturze i oskarżycielach posiłkowych w najbliższym czasie głos zabierze jeszcze obrońca. Wyrok jest spodziewany 6 października.
Zdaniem prokuratury, oskarżony w najmniejszym stopniu nie niósł swoim podopiecznym pomocy. Wynajmowany przez polskie agencje opiekun odmawiał na przykład wstawania w nocy do pacjentów, bo nie życzył sobie, by mu przeszkadzano. W tym celu wyłączał przyciski alarmowe i aplikował pacjentom środki nasenne.
38-latek już w Polsce był karany więzieniem za kradzież i oszustwa. Po wyjściu z zakładu karnego skończył 120-godzinny kurs kwalifikujący go do wykonywania zawodu opiekuna. Jego motywacją nie była jednak praca, lecz dostęp do domów w celach rabunkowych. W aktach sprawy odnotowano jego stwierdzenie: "Bogatym Niemcom trzeba kraść ich euro" albo "Forsa jest najważniejsza, bo bez niej umrę".
Grzegorz W. jest otyłym diabetykiem, w momencie aresztowania ważył 156 kg przy wzroście 1,62 cm. Swoje dawki insuliny aplikował ofiarom, które nie chorowały na cukrzycę. Według śledczych były to dawki śmiertelne.
W. jest oskarżony o sześciokrotne zabójstwo i o trzykrotne planowane zabójstwo, jak również o niebezpieczne zranienia oraz o wiele oszustw i kradzieży.
Podczas procesu W. nie ustosunkował się do zarzutów. We wcześniejszych przesłuchaniach przyznał się jednak do podawania insuliny, raz też określił sam siebie mianem mordercy.
Do serii zarzucanych mu czynów doszło w kilku krajach związkowych w ciągu zaledwie dziesięciu miesięcy, od kwietnia 2017 do lutego 2018 r. Grzegorz W. stale zmieniał miejsce pracy, u niektórych rodzin był zaledwie od jednego do trzech dni. Zawsze sam składał wymówienie.
Z informacji zebranych przez prokuraturę wynika, że w wielu przypadkach w ogóle nie został przyjęty do pracy z powodu nieprzyjemnego zachowania. Pomoc domowa jednego z zamordowanych powiedziała, że ten ostatniego dnia swojego życia określił Grzegorza W. mianem "diabła". Następnej nocy już nie żył, zamordowany przez człowieka, który miał być jego opiekunem.
Artykuł pochodzi z serwisu "Deutsche Welle".