Kradł, "zagapił" się i... spadł z mostu

Najpierw podłączył się do latarni, skąd nielegalnie czerpał prąd i żarówką oświetlał sobie miejsce kradzieży. Kradnąc metalowe elementy konstrukcyjne mostu, "zagapił" się i spadł z 10 metrów, przez dziurę w podeście. Połamany zadzwonił po pogotowie.

Około 21:00 policjanci z warszawskich Bielan otrzymali informację, że przy Moście Grota znajduje się załoga pogotowia ratunkowego, która szuka rannego człowieka. Mężczyzna sam zadzwonił na pogotowie, tuż po tym jak spadł z mostu. Kilka minut później policjanci znaleźli połamanego 63-latka. Mundurowi zaczęli ustalać, w jaki sposób Tadeusz K. znalazł się w tym miejscu. Mężczyzna nic nie chciał powiedzieć, lecz prawda szybko wyszła na jaw.

Tadeusz K. podłączył kabel z żarówką do latarni i nielegalnie pobierał prąd. W ten sposób oświetlał sobie miejsce, z którego wycinał metalowe części mostu, będące jego elementami konstrukcyjnymi. Podczas cięcia, "zagapił" się i spadł z wysokości 10 metrów, przez dziurę w podeście. Z urazami kręgosłupa i miednicy został odwieziony do szpitala.

Policjanci odnaleźli szlifierkę kątową, tarcze do cięcia i 25 metrów odciętej metalowej konstrukcji, powiadomili też osobę z Zarządu Dróg i Mostów, która ustali wartość strat. Dzisiaj 63-latkowi zostanie przedstawiony zarzut kradzieży. Grozi mu teraz kara do pięciu lat więzienia.

W serwisie policyjni.pl także: Jak tłumaczą się przed sądem zwyrodnialcy, którzy urwali psu głowę?

To on brutalnie zgwałcił i zamordował 14-letnią Ewelinę [WIDEO]

Więcej o: