Do zdarzenia doszło 11 listopada ubiegłego roku. Romuald Lipko stanął wtedy autem na chodniku przy ulicy 3 Maja w Lublinie, w miejscu, gdzie obowiązuje zakaz zatrzymywania się. Muzyk Budki Suflera zeznawał potem w prokuraturze, że jechał do szpitala i chciał zadzwonić do lekarza. Zanim to zrobił, obok jego auta pojawił się policjant, który zażądał od gwiazdora dokumentów. Lipko miał źle się poczuć i chciał wyjść z samochodu. Mimo, że funkcjonariusz nakazał mu pozostać w środku, muzyk otworzył drzwi. Mundurowy natychmiast zareagował wykręcając mu ręce i obezwładniając na masce samochodu.
Po chwili na pomoc przybył patrol. Jeden z funkcjonariuszy rozpoznał gwiazdę. Lipko poprosił o wezwanie karetki. Pogotowie zabrało go do szpitala. Sprawa zakończyła się na pouczeniu za niewłaściwe parkowanie.
Dla muzyka jednak nie był to koniec sprawy - poskarżył się zwierzchnikom policjanta, że ten nadużył swoich uprawnień. Sprawa trafiła do prokuratury. Po niemal roku postępowanie zostało umorzone, bo w ocenie prokuratora nie doszło do nadużycia uprawnień przez interweniującego policjanta. Funkcjonariusz miał prawo wydawać polecenia parkującemu na zakazie kierowcy, a w razie ich niewykonania, użyć wobec niego siły.
Romuald Lipko już zapowiada, że będzie się odwoływał od decyzji prokuratury i domagał ukarania policjanta. - Pójdę z tym nawet do Strasburga. - mówi dziennikowi.
Więcej przeczytasz w Dzienniku Wschodnim.
W serwisie policyjni.pl także: Iwona zaginęła osiem lat temu. Zobacz jak teraz może wyglądać [ZDJĘCIA]