Szef gangu narkotykowego ma trzy yorki

Gdy antyterroryści wpadli przez okno do mieszkania szefa gangu narkotykowego rzuciły się na nich trzy yorki. Może nie dosłownie rzuciły, ale mocno obszczekały mówi jeden z policjantów, który brał udział w akcji zatrzymania Adama K. ?Kamyka?.

W sumie w mieszkaniu "Kamyka", w samym centrum Warszawy, było pięć piesków - opowiada policjant. Trzy yorki i dwa inne. Psy najpierw nas obszczekały, ale potem odnosiły się już do nas przyjacielsko, merdały ogonami - opowiada policjant.

Pies gangstera

York nie bardzo pasuje do obrazu gangstera. I właśnie o to chodzi. Bo 40-osobowy gang narkotykowy zlikwidowany właśnie przez CBŚ był nietypowy. Żadnej broni, żadnych dresów. Jego członkowie uchodzili wśród sąsiadów za biznesmenów, nobliwych panów. Tyle, że robili w zakazanej branży.

Gang był też o tyle niezwykły, że zajmował się tylko hurtem. Produkowali, albo sprowadzali z zagranicy hurtowe ilości narkotyków i sprzedawali innym grupom przestępczym, między innymi mokotowskiej. Oczywiście hurtem. Grupa działała cztery - pięć lat. Dwa lata temu zaczęliśmy ją rozpracowywać - opowiada szef Zarządu Warszawskiego CBŚ Sebastian Michalkiewicz.

Za szefa grupy uważany był Adam K. "Kamyk", właściciel trzech yorków.

W serwisie policyjni.pl także: Zabiła partnera ciosem noża w plecy

Więcej o: