CBŚ wynosi "jednorękich bandytów" z lokali - czytaj
Prokuratura w Białymstoku postawiła na razie zarzuty trzem ekspertom, którzy przed dopuszczeniem automatów do użytku badali, czy są one dobrze zabezpieczone przed zmianą oprogramowania. Czyli, czy można na nich wygrywać tylko małe kwoty: do 15 euro przy jednorazowym zakładzie do 0,07 euro. Eksperci mieli stwierdzić czy tych ustawień nie można zmienić. I stwierdzali, że nie można. Jak podejrzewa prokuratura takich ekspertyz nie wystawiali za darmo.
Tymczasem okazało się, że nie dość, że możliwa była ingerencja w oprogramowanie, to możliwa była jego wymiana na inne. - Można tam było robić co się chciało - mówi serwisowi Policyjni.pl Janusz Kordulski z Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku.
Dwóch z ekspertów to pracownicy naukowi wyższych uczelni, trzeci bez stopnia naukowego, pracuje w firmie zajmującej się wydawaniem takich certyfikatów - mówi Kordulski. Wszystkim postawiono zarzut poświadczenia nieprawdy w dokumentach w zamian za łapówkę. Grozi im po osiem lat więzienia.
CBŚ w kwietniu br. przeprowadziła wielki najazd na salony z jednorękimi bandytami. Jednego dnia, o tej samej godzinie, funkcjonariusze weszli do ponad 100 salonów gier w 13 województwach. Wynieśli z nich prawie trzysta automatów do gier. Dotychczas przebadano ponad 30 z nich. Wszystkie przebadane automaty były przystosowane do grania o wyższe stawki - ujawnia prokurator Kordulski.
Policjanci z CBŚ twierdzą, że większość automatów do gier może mieć zmienione oprogramowanie, i że wcale nie służą do niskich wygranych. To ostrożna opinia. Biorąc pod uwagę ile automatów i z ilu salonów zatrzymał CBŚ i fakt, że dotychczas ani jeden nie okazał się zgodny z przepisami, można założyć, że prawie wszystkie automaty w Polsce są przerobione. A co za tym idzie cały ten interes powinno się zamknąć.
CBŚ zabezpieczyło "jednorękich bandytów"
W serwisie policyjni.pl także: Tragiczny finał ryzykownego wyprzedzania [ZDJĘCIA]