Szyfrant Zielonka? "Powodzenia" i... sygnał w słuchawce

Od zaginięcia chorążego Stefana Zielonki minęło już pół roku. Dotychczas nie udało się ustalić co się stało z 52-letnim szyfrantem. Obdzwoniliśmy wszystkie służby w kraju, które teoretycznie mogą zajmować się tą sprawą. Nikt nic nie mówi.

- Czy pan wie gdzie się pan w ogóle dodzwonił? - słyszę w słuchawce głos mężczyzny wyraźnie zdenerwowanego pytaniem o Zielonkę. Tak wiem, zbieram informacje we wszystkich służbach, które mogą coś wiedzieć o szyfrancie. - W takim razie życzę powodzenia w zbieraniu informacji. Agencja Wywiadu nie zajmuje oficjalnie stanowiska w tej sprawie - odkłada słuchawkę.

Podobnie wygląda rozmowa ze Służbą Kontrwywiadu. Tam już na początku rozmowy zostałem odesłany do Ministerstwa Obrony Narodowej. W takim razie może Służba Wywiadu? Po wyjaśnieniu w jakiej sprawie dzwonie po drugiej stronie zapada cisza. Po chwili pani z którą rozmawiam próbuje mi delikatnie wytłumaczyć, że i tak nic nie wskóram. - To może wyśle maila z pytaniami? - Proszę próbować ale i tak wątpię żeby ktoś panu odpisał - słyszę.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego również nie ma nic do powiedzenia na temat Stefana Zielonki. - ABW nie jest adresatem pytań w tej sprawie - słyszę.

Rzecznik Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie potwierdza, że prowadzi śledztwo w kierunku dezercji ale o postępach nie informuje. - Trwają intensywne czynności poszukiwawcze. Ze względu na charakter sprawy nie mogę nic więcej powiedzieć - dodaje płk. Ireneusz Szeląg z prokuratury. Warszawska policja również nie udziela informacji na temat chorążego. - Niema nic czym moglibyśmy się z państwem podzielić - mówi Marcin Szyndler z KSP.

Wychodzi na to, że nikt nic nie wie albo nie chce powiedzieć w sprawie tajemniczego zniknięcia chorążego Zielonki. Od samego początku śledczy nie wykluczali żadnej z wersji: od przypadkowej śmierć, poprzez morderstwo, aż po zdradę kraju. Politycy z komisji do spraw służb specjalnych bagatelizowali problem i forsowali osobiste problemy jako przyczynę zniknięcia chorążego. Od pewnego czasu policja za najbardziej prawdopodobny uznaje wariant wywiezienia go za granicę przez obce służby.

Zwerbowanie Zielonki przez obcy wywiad jest bardzo prawdopodobne. Szyfrant posiadał ogromną wiedzę operacyjną. Znał kryptonimy oficerów pracujących za granicą, najprawdopodobniej wiedział gdzie są uplasowane polskie źródła informacji. Zielonka pracował w służbach wojskowych od 20 lat w tym jako kontakt zagraniczny na placówkach dyplomatycznych.

"Dziennik" ujawnił, że przed opuszczeniem domu Zielonka zabrał osobiste pamiątki - nie wziął paszportu ani pieniędzy. To oznacza, że wiedział, iż nie wróci do domu. Kolejną rzeczą, która może świadczyć o tym, że Zielonka faktycznie zdradził jest fakt, że na jego koncie od ponad sześciu miesięcy leży kilkaset tysięcy złotych, których nikt nie próbował podjąć. To może potwierdzać hipotezę, że Zielonka został zwerbowany przez obce służby, które w takich sytuacjach zapewniają pełne utrzymanie.

W serwisie policyjni.pl także: Zabił żonę. Ciało zakopał w ogródku

Więcej o: