Peja o "frajerze": Rozje... w chu...! - ujawnił Alert24.pl
Oświadczenie Pei pojawiło się dopiero po dwóch dniach od opisania przez serwis Alert24 bulwersującego zachowania hiphopowca. Przez ten czas nie odpowiadał na telefony ani maile. Zapadł się pod ziemię.
Na stronie internetowej jego wydawcy (fonografika.pl )dziś w końcu pojawiła się wypowiedź artysty. Jak zapowiada, jedyna w tej sprawie. Peja pisze: "Chciałbym przekazać wyrazy ubolewania nad zaistniałą sytuacją oraz przeprosić opinię publiczną, władze Zielonej Góry, a przede wszystkim uczestników koncertu oraz fanów za moje zachowanie. Chciałbym zapewnić, że nie było moją intencją wywoływanie jakichkolwiek negatywnych emocji publiczności, a na pewno nie nawoływanie do przemocy. Moje zachowanie było wynikiem emocji i silnego wzburzenia w skutek prowokacyjnego zachowania jednego z uczestników koncertu. Nie przewidziałem gwałtowności reakcji tłumu oraz tego, iż zdarzenia przybiorą taki obrót. Nie może to jednak tłumaczyć do końca mojego zachowania. Jestem świadom, iż na artyście ciąży wielka odpowiedzialność, obejmująca także panowanie nad emocjami w sytuacjach podobnych do tych, jakie miały miejsce podczas koncertu w Zielonej Górze. Przyznaję, że tego wieczoru nie udało mi się sprostać temu zadaniu, za co jeszcze raz wszystkich przepraszam. Czytaj całe oświadczenie
W czasie sobotniego koncertu w Zielonej Górze poznańskiego rapera zirytował jeden z fanów, który pokazał mu środkowy palec. Peja wulgarnie go wyzwał i nawoływał do tego, by publiczność się "zajęła frajerem". Chłopak został pobity i skopany.
Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć wideo:
Incydent oburzył władze Zielonej Góry - prezydent miasta, Janusz Kubicki, zapowiedział, że Peja już nigdy nie wystąpi na żadnej miejskiej imprezie . Nie wyklucza także wytoczenia procesu cywilnego organizatorowi i samemu Pei . Występek Peji nadszarpnął dobry wizerunek miasta.
Policja wszczęła śledztwo w sprawie. Gromadzi materiał dowodowy - zabezpiecza filmy krążące w internecie, poprosiła o przekazanie taśm z monitoringu, jaki miał obowiązek rejestrować organizator, poznańska firma Aspe. Policjanci muszą ustalić personalia osób, które uczestniczyły w pobiciu, a także ocenić "wkład" artysty w nakłanianie fanów do bójki. Podżeganie do popełniania przestępstwa jest zagrożone tą samą karą co dokonanie przestępstwa. Pei mogą grozić 3 lata więzienia.
Gazeta nieoficjalnie dowiedziała się, że 15-letni mieszkaniec Żagania był mocno potłuczony, ale nie musiał być hospitalizowany. Dostał trzydniowe zwolnienie lekarskie. We wtorek po południu powiadomienie na policji złożył ojciec nastolatka. Dziś do Prokuratury Rejonowej w Zielonej Górze trafiło kolejne powiadomienie. Przesłał je prezydent Zielonej Góry - Janusz Kubicki. Powiadamia prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez artystę, który nawoływał fanów do pobicia.
- Musimy zbadać dwa wątki. Kto uczestniczył w bójce, oraz czy faktycznie artysta nawoływał do pobicia. Na dniach podejmiemy decyzję, czy śledztwo będzie prowadzone dalej przez policję pod naszym nadzorem, czy w całości je przejmiemy - tłumaczy Kazimierz Rubaszewski.
Peja nie boi się konsekwencji. "Oświadczam, że pragnę rzeczowego i rzetelnego wyjaśnienia przyczyn i przebiegu zajścia. Wbrew temu co sądzą niektórzy, mam odwagę przyznać się do błędu, nie unikam odpowiedzialności i potrafię przeprosić za niewłaściwe zachowanie" - czytamy w oświadczeniu.