Kilka dni temu do policjantów z warszawskiego Mokotowa zgłosił się pierwszy z pokrzywdzonych. Poinformował, że będąc w okolicy jednego z bloków dzielnicy, ktoś strzelił do niego najprawdopodobniej z wiatrówki. Mężczyzna został zraniony w rękę podczas przeglądania gazety.
Policjanci zaczęli obserwować okolicę, w której doszło do zdarzenia i rozmawiać z okolicznymi mieszkańcami. Wtedy też do dyżurnego zgłosiła się kolejna ofiara, którą "tajemniczy snajper" potraktował niemal jednakowo.
W niedługim czasie kryminalnym udało się wpaść na trop, który zaprowadził ich prosto do mieszkania, mieszka młoda kobieta opiekująca się 16-letnim siostrzeńcem.
Okazało się, że chłopak jest wychowankiem jednego z ośrodków dla nieletnich i przepustkę spędzał u swej ciotki. W lokalu znaleziono wiatrówkę, z której nastolatek strzelał do ludzi z okna. Jak się okazało, ciotka chłopaka dostała ją od znajomego.
16-latek przyznał się, że przynajmniej dwukrotnie strzelał z wiatrówki do osób pod blokiem. Twierdził, że za pierwszym razem jego celem była gazeta, a nie człowiek. Najprawdopodobniej w jednym z przypadków towarzyszył mu jego znajomy, którego aktualnie poszukują policjanci.
Sprawa ma trafić do sąd rodzinnego i nieletnich.
Serwis policyjni.pl poleca: Policja ścigała... policję