Informację o napadzie przekazał do naszego serwisu interwencyjnego Alert24 . - Zbliżała się godz. 23 w środę, usłyszałem pod oknem krzyki - opowiada. - Ochroniarze szarpali się z jakimś mężczyzną, rzucili go na trawnik, zakuli ręce w kajdanki, krzyczeli na niego. Akcja trwała co najmniej kwadrans, później mężczyznę gdzieś zaprowadzili - opowiada. - Nie wiadomo co człowiek przeskrobał, ale nic nie usprawiedliwia wyżywania się przez pracowników ochrony nad jednym obezwładnionym człowiekiem. Sprawdźcie to.
Sprawdziliśmy. Z policyjnych raportów wynika, że tamtego wieczora pracownicę sklepu spożywczego przy al. Wyszyńskiego odwiedziło trzech młodych mężczyzn. - Kręcili się przy wejściu, zakłócali spokój, jeden ukradł napój. Ekspedientka się przestraszyła i wezwała ochroniarzy - informuje nadkomisarz Gustaw Matyja, zastępca komendanta retkińskiego komisariatu.
Ochroniarze przyjechali kilkoma radiowozami i ruszyli w pościg za młodzieńcami, którzy zdążyli już uciec spod sklepu. Jak się okazało, uciekinierzy po drodze zdewastowali kilka samochodów - urywali lusterka, kopali karoserię i reflektory. Ochroniarze dogonili pod pobliską szkołą podstawową jednego z wandali - 21-letniego łodzianina. Jak się okazuje, właśnie ten moment widział nasz czytelnik (zrobił nawet zdjęcia i przesłał do redakcji). - Mężczyzna stawiał opór, a wtedy ochroniarz ma prawo użyć środków przymusu bezpośredniego, na przykład obezwładnić i założyć kajdanki - mówi Artur Lewandowski, szef firmy "Solid". - Z moich informacji wynika, że to ten człowiek krzyczał i obrażał ochroniarzy. Niewykluczone, że to te okrzyki słyszał wasz czytelnik.
Lewandowski zapewnia, że gdyby ochroniarze przekroczyli swoje kompetencje, na przykład przeprowadzając zbyt brutalną interwencję, natychmiast zostaliby zwolnieni. - Na to jednak nic na szczęście nie wskazuje - dodaje. - Wasz czytelnik widział po prostu skuteczną interwencję ochroniarzy. Szkoda, że nie widział jak wandal wcześniej rozbijał samochody. A my byliśmy szybsi od policji i złapaliśmy przestępcę.
21-latka ochroniarze przekazali policjantom. - Był kompletnie pijany, miał trzy promile alkoholu w organizmie - mówi nadkomisarz Matyja. - Nie skarżył się na zachowanie ochroniarzy. Odpowie za kradzież i zniszczenie mienia, za co grozi mu do pięciu lat więzienia.
Wczoraj do 21-latka dołączyli dwaj kompani, ci których ochroniarze nie zdołali dogonić dzień wcześniej. To również młodzi ludzie. Jeden był już zatrzymywany za rozboje i przestępstwa narkotykowe.
Śledź nas na bieżąco w sieci. Zobacz nasze konto na Facebooku