Rafał miał szczęście, bo terapię zaczął jeszcze na wolności. Jak sam mówi, heroinę brał od mniej więcej 1996 roku. Żeby zdobyć pieniądze na narkotyki kradł ubrania w centrach handlowych, na koncie ma też rozbój. Teraz siedzi w zakładzie karnym Warszawa-Służewiec - Po tym jak trafiłem do więzienia zaproponowano mi kontynuowanie leczenie. Na początku dostawałem 80 mililitrów metadonu, teraz udało mi się zejść do 40 - opowiada.
Metadon to obecnie jeden z najpopularniejszych środków stosowanych w terapii substytucyjnej. - Blokuje on receptory opiatowe, ale nie powoduje "haju" - mówi dyrektor Międzynarodowego Programu Polityki Narkotykowej w Open Society Institute (OSI) Katarzyna Malinowska-Sempruch. Osoby które go przyjmują nie czują głodu narkotykowego i nie mają związanych z tym dolegliwości: wymiotów, biegunki i niesamowitego bólu całego ciała. - Osoba na głodzie nie jest w stanie nawet wstać z łóżka do toalety. Trzeba się zastanowić, czy w takiej sytuacji nie zaproponowanie leczenia substytucyjnego nie jest równe torturom. - mówi dyrektor Malinowska-Sempruch.
"Osoba na głodzie czuje strach"
Dla uzależnionych od heroiny metadon to szansa na w miarę normalne życie - Dzięki metadonowi utrzymałem przez 4 lata pracę, jestem ze swoją narzeczoną, kupiłem mieszkanie. Wcześniej próbowałem innych sposobów, ale zawsze pojawiały się nawroty i wszystko traciłem. - opowiada Aleksander, inny z osadzonych na Służewcu. Właśnie przez te nawroty trafił do więzienia, bo biorąc kolejny raz heroinę złamał warunki zawieszenia kary. Złamał je zanim zaczął brać metadon.
Rafał i Aleksander to dwóch z 87 więźniów którzy mieli szansę w zeszłym roku korzystać z terapii. Obecnie, średnio osoba skazana, żeby zakwalifikować się na leczenie musi czekać 12 miesięcy. - Liczba miejsc, które mamy teraz w polskim więziennictwie jest niewystarczająca w stosunku do potrzeb. - przyznaje wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Jednak zdaniem Katarzyny Malinowskiej-Sempruch to wypadkowa tego co dzieje się w całym kraju. - W Polsce z leczenia substytucyjnego korzysta obecnie jedynie około 1500 osób. Podczas, gdy w Hiszpanii 40 tys., a w Niemczech ok. 70 tys. - mówi dyrektor Malinowska-Sempruch. Niedawno głośno było o przypadkach, kiedy narkomani kupowali metadon nielegalnie bo w ich miastach terapia nie była dostępna.
Jednym z powodów niewielkiego wykorzystywania metadonu z pewnością są pieniądze. Dzienny koszt leczenia jednego pacjenta to około kilkudziesięciu złotych. Ale zdaniem dyrektor Malinowskiej-Sempruch dużo większe znaczenie ma społeczne przekonanie, że podawanie metadonu jest porażką - My funkcjonujemy w takim abstynencyjnym przekonaniu, że każda osoba uzależniona po prostu ma przestać brać i że metadon to narkotyk. A przecież to jest lek. Osoba która weźmie go za dużo nie będzie "na haju", po prostu pójdzie spać. - tłumaczy.
"Służba więzienna naciska żeby zrezygnować z metadonu"
Długie kolejki w więzieniach do leczenia metadonem to też efekt "Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii z 2000 r.", za sprawą której za kratki trafiają nawet osoby posiadające niewielką ilość narkotyków. W czasie odbywającej się w Warszawie konferencji "Okrągły stół: terapia substytucyjna w polskich zakładach karnych" wiceminister Kwiatkowski poinformował, że w resorcie trwają analizy dotyczące wspomnianych zapisów. - Sprawdzamy, czy w tym zakresie powinna nastąpić zmiana przepisów czy nie. Jesteśmy teraz na etapie konsultacji. - mówił wiceszef resortu dodając jednak, że na razie nie chciałby składać żadnych deklaracji.
Serwis policyjni.pl poleca: Chciał poczuć się jak gwiazda filmów akcji