- Intercity w cenie biletu zafundowało pasażerom przymusową majówkę - napisała na Alert24 pani Jolanta. Pociągiem Neptun z Warszawy do Gdyni podróżowała jej siostra, Anna. Z jej relacji wynika, że pociąg zatrzymał się tuż za miejscowością Prabuty. - Najpierw kazano pasażerom zostać w pociągu. Po pół godzinie nakazano zabrać bagaże i wyjść na drogę - powiedziała pasażerka w rozmowie z portalem Gazeta.pl. Dodała, że nikt nie chciał podać pasażerom przyczyny postoju, ani żadnych informacji co do możliwości dalszej jazdy.
- Zgłoszono, że w pociągu jest bomba. Dlatego przerwano jazdę - powiedział nam Paweł Ney, rzecznik prasowy spółki PKP Intercity. - To prawdopodobnie głupi żart, ale trzeba wszystko sprawdzić. Takie są procedury - dodał.
Okazało się, że to fałszywy alarm. Jego sprawcą był młody pasażer, który chciał się zemścić ma obsłudze pociągu. Według relacji pasażerów wcześniej awanturował się w Warsie i kierownik pociągu wysadził go w Iławie. Policja już złapała żartownisia, który odpowie za swój wybryk
Pociąg ruszył w dalszą drogę do Gdyni o godz. 12.54, z dużym opóźnieniem.