Obława na uciekiniera trwała od wczoraj. Policjanci zatrzymywali kierowców i przeszukiwali samochody. 24-letni Cezary Gajda, odsiadujący długi wyrok za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym (z więzienia miał wyjść dopiero w 2016 r.), był transportowany z Sądu Rejonowego w Puławach do Aresztu Śledczego w Lublinie. Kiedy więźniarka zatrzymała się w ulicznym korku pod wiaduktem kolejowym, półtora kilometra od siedziby aresztu śledczego, mężczyzna wybił wentylator w suficie samochodu, wyjął kratę, wydostał się na dach i uciekł. Policjanci zorientowali się o ucieczce, kiedy więźniarka wyjechała z tunelu.
Przesłuchiwany dowódca konwoju przyznał, że słyszał trzaski w czasie przejazdu pod wiaduktem kolejowym. Konwojent zorientował się że Cezary Gajda zbiegł z więźniarki jednak dopiero wtedy, gdy zobaczył otwarty właz w dachu. Prokuratura zapowiedziała, że zbada czy konwojenci należycie wypełniali swoje obowiązki.