BORowcy dorabiają "na bramkach" w klubach

Funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, choć zabraniają im tego zasady etyki zawodowej stoją incognito "na bramkach" warszawskich klubów. Łamią przepisy, ryzykując zwolnieniem dyscyplinarnym ze służby, bo są zmuszeni dorabiać do niezbyt wysokich pensji - dowiedziało się radio TOK FM.

Piątkowy wieczór, klub studencki w centrum miasta. Na bramce zamiast ogolonego na łyso mięśniaka stoi funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu. Wypatrzyła go nasza redakcyjna koleżanka, która kilka tygodni wcześniej widziała go na zdjęciu w gazecie. Ochraniał wtedy ważną osobistość. Poproszony o komentarz to tej sprawy szef BOR Marian Janicki był bardzo zaskoczony naszymi doniesieniami. - Jeżeli wiedziałbym, który funkcjonariusz BOR-u jest ochroniarzem w klubie, natychmiast wszcząłbym wobec niego postępowanie dyscyplinarne.

- BORowcy to najlepsi bramkarze w Warszawie - mówi nieoficjalnie menadżer jednego ze stołecznych klubów muzycznych. Tajemnicą poliszynela jest to, że jako nocni ochroniarze warszawskich dyskotek dorabiają także policyjni antyterroryści. Właściciele lokali bardziej cenią sobie jednak BOR-owców za ich profesjonalizm, bo potrafią uspokoić kłopotliwego klienta bez zbędnej przemocy.

Plama na mundurze

Funkcjonariusze BOR-u nie mogą podejmować dodatkowej pracy, chyba że pozwoli im na to szef. - Musi to być praca, która nie będzie kolidowała z obowiązkami służbowymi, która pogłębia wiedzę lub umiejętności funkcjonariusza - tłumaczy szef BOR-u Marian Janicki. - Stanie na przysłowiowej "bramce" przynosi funkcjonariuszowi i firmie wstyd - dodaje.

BORowcy dorabiający po godzinach jako ochroniarze to wstyd także dla naszego państwa, które słabo opłaca specjalistów ochraniających z narażeniem własnego życia najważniejsze osoby w kraju. Jak ustaliliśmy, średnie wynagrodzenie po kilku latach służby to około 3 tysiące złotych. Ile zarabiają za "nockę" jako ochroniarze? Tego nie wiadomo. Żeby się nie wydało, pieniądze wędrują z ręki do ręki, bez jakiejkolwiek umowy.

- Sprawą łamania przepisów i prawa przez swoich funkcjonariuszy zajmuje się Wydział Postępowań Dyscyplinarnych - mówi Janicki. Dodaje jednak, że "nie ma takich możliwości, żeby jeździć po wszystkich pubach i sprawdzać, czy funkcjonariusz nie stoi po godzinie 22 na dyskotece".