Wyszły z kościoła w proteście przeciwko zakazowi aborcji. Czy to dobra forma wyrażania sprzeciwu?

W niedzielę grupa kobiet, w ramach protestu przeciwko wprowadzeniu całkowitego zakazu aborcji, opuściła kościół, zakłócając przy tym odprawianą mszę. Co o tym sądzisz? Daj znać w komentarzu.

W trakcie odczytywania listu Episkopatu kilkanaście kobiet opuściło kościół św. Anny w Warszawie, wykrzykując przy tym hasła: "skandal!" czy "tego nie da się słuchać". Kobiety zaprotestowały w ten sposób przeciwko planom wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji w Polsce.

Ich inicjatywa była oddolna, ale nie spontaniczna. Treść listu biskupów opublikowana została jeszcze przed jego odczytaniem w świątyniach, a kobiety swoją akcję zaplanowały z wyprzedzeniem, informując o niej za pośrednictwem wydarzenia na Facebooku i wzbudzając zainteresowanie mediów.

Przepychanki w kościele św. Anny: Protest kobiet przeciw żądaniom biskupów

Zobacz wideo

Czy kościół to dobre miejsce na manifestowanie poglądów?

Zdaniem części komentujących, zakłócenie odprawiania mszy jest niedopuszczalne, nawet jeśli służy wskazaniu ważnego problemu społecznego. Mówi też o tym 195. artykuł Kodeksu Karnego, traktujący o "Przestępstwie złośliwego przeszkadzania w wykonywaniu aktu religijnego". Kobietom zarzuca się również, że na co dzień nie chodzą do kościoła, "więc list biskupów ich nie dotyczył", a ich akcja nie była spontaniczną reakcją na jego treść.

Z drugiej strony, pomysł grupy kobiet został przyjęty ze zrozumieniem, a nawet entuzjazmem. Chwalący inicjatywę wskazują, że to skuteczna próba uświadomienia Kościoła o niechęci do zmian w prawie aborcyjnym. Niektórzy posuwają się nawet o krok dalej - apelują, by tę czynność powtarzano co tydzień, z udziałem jeszcze większej liczby kobiet.

A czy ty uważasz, że kobiety miały prawo protestować w kościele?

embed
"Wszystkie kobiety, łączcie się w siłę. Powinny wszystkie wyjść z kościoła w czasie mszy. Tylko jednością i siłą można przeciwstawić się zapędom Kościoła" - pisze nasz czytelnik jjk1948. "Jeżeli kler przenosi dyskusje polityczne na grunt kościoła, to musi się spodziewać, że druga strona przyjdzie z odpowiedzią właśnie tam" - pisze na Facebooku 27-letnia Agnieszka z Warszawy. "Jeżeli funkcjonariusze Kościoła w trakcie mszy prowadzą określoną akcję dotyczącą prawa powszechnego, każdy ma prawo protestować, nawet niewierzący" - twierdzi na naszym forum jerpis.
embed
"Kościół podczas mszy świętej nie jest miejscem do protestowania. Nikt nie każe tam chodzić" - napisał na Twitterze Rafał. "Weszli do kościoła, żeby wyjść. To trochę, jak ci wszyscy oburzeni, którzy mieli wyjeżdżać z kraju po zwycięstwie Dudy" - ocenił na Twitterze Kapitan Pstrąg. "Do kościoła nie chodzę, ale szanuje tych, którzy chodzą, i uważam, że robienie takiej szopki jest nie na miejscu, gdyż jest to prymitywny sposób zawracania na siebie uwagi" - pisze użytkownik krikrikrikri.

Co sądzisz o takim sposobie wyrażania niechęci do proponowanych zmian w prawie aborcyjnym? Czy kościół jest dobrym miejscem na manifestowanie swoich poglądów w tej sprawie? Daj znać w komentarzu.

Czy kościół jest dobrym miejscem na wyrażanie sprzeciwu wobec wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji?
Więcej o: