4 lutego w nocy pracownik jednego z przewoźników z Olecka (ok. 20 km od Ełku) zauważył, że z postoju przy ul. Ełckiej zniknął autobus.
Jak się okazało , autobus zabrał 37-letni Mariusz G. Pojechał do oddalonej o 14 km wsi Wilkasy.
Policjanci potwierdzili zgłoszenie i rozpoczęli poszukiwania pojazdu. Udało im się ustalić, że z kradzieżą może mieć związek jeden z pracowników firmy. Ślad za zaginionym autobusem prowadził do Wilkasów.
Uszkodzony autobus znaleźli na poboczu drogi gruntowej w Wilkasach. Mariusz G. zabrał pojazd, by - jak sam tłumaczył - przyjechać do dziewczyny. Nie udało mu się dojechać, gdyż autobus zakopał się w na poboczu.
Ukradł autobus, by pojechać do dziewczyny. Stanie przed sądem policja.gov.pl policja.gov.pl
Policja zatrzymała feralnego kierowcę dopiero dwa dni po odnalezieniu autobusu. Był pijany, więc przesłuchano go, gdy wytrzeźwiał w areszcie.
Choć sprawa wydaje się kuriozalna, sprawcy grożą poważne konsekwencje. Za "krótkotrwałe użycie pojazdu" i "porzuceniu go w stanie uszkodzonym" może trafić do więzienia nawet na 8 lat.